Bliscy osób pochowanych na cmentarzu przy ul. Ludwikowo są w szoku. Na nekropolii szczury podkopują się pod nagrobne płyty. W zeszłym tygodniu przeprowadzono deratyzację.
<!** Image 2 alt="Image 159014" sub="Na cmentarzu przy Artyleryjskiej, który oddzielają od nekropolii przy ulicy Ludwikowo tylko kolejowe tory, szczurów nikt nie widział Fot. Dariusz Bloch">- Na tym cmentarzu leży moja rodzina - mówi pani Mirosław z Jachcic. - Widziałam przy sąsiednich nagrobkach dziwne otwory, ale do głowy nie przyszło mi, że to może być sprawka szczurów. Gdy zobaczyłam reportaż w regionalnej telewizji, byłam w szoku. Nie mogłam zasnąć. Nigdy nie podejrzewałabym, że te gryzonie mogą zamieszkać pod pomnikami. Przecież tu nikt nie zostawia żadnych resztek jedzenia. Niestety, porządek na cmentarzu pozostawia wiele do życzenia. Śmieci często wysypują się z kontenerów, po ich wywiezieniu nikt nie zamiata alejek. Tymczasem te cmentarze są blisko osiedla domów jednorodzinnych.
Bydgoszczanie odwiedzający groby bliskich obawiają się, że szczury dostają się także do trumien. Większość osób na cmentarzu woli o tym nie myśleć. Sanepid jednak niczego nie zarzuca zarządcy. - Poprzednia kwietniowa kontrola oraz wcześniejsze wypadły pozytywnie. Po ostatnich doniesieniach nasi inspektorzy odwiedzili to miejsce kolejny raz. Od 10 do 14 października trwała deratyzacja. Sprawdzimy jeszcze, jaki jest jej skutek - wyjaśnia rzeczniczka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologocznej w Bydgoszczy, Renata Zborowska-Dobosz.
<!** reklama>Cmantarne szczury są wyjątkowo płochliwe. Wychodzą z nor, gdy w pobliżu nie ma ludzi. Niektórzy twierdzą, że zwierzęta zadomowiły się tam przed dwoma laty. W tym czasie kończyła się budowa trasy W-Z. Przy tej okazji zupełnie przebudowano nasyp między cmentarzem a Pesą. - To mogło zmusić zwierzęta do szukania nowych kryjówek. Podobny problem pojawił się w czasie wyburzania obiektów po rzeźni na ul. Jagiellońskiej. Szczury rozpierzchły się po sąsiednich skwerach i budynkach - twierdzi jeden z mieszkańców.
Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa, do której należy cmentarz, już zajęła się problemem. Wcześniej jednak żadna osoba nie informowała zarządcy o gryzoniach. Deratyzację na cmentarzu przeprowadziła firma „Vitex”. - To pierwsze zlecenie w takim miejscu, chociaż pracuje w tej branży od 14 lat - mówi jeden z pracowników. - Najczęściej wzywani byliśmy przez spółdzielnie mieszkaniowe, zakłady pracy. Kiedyś prowadziliśmy też deratyzację całego miasta. W tej chwili działalność gryzoni może być bardziej widoczna, ponieważ zrobiło się znacznie chłodniej. Zwierzęta prawdopodobnie szukają miejsc, gdzie będą mogły przezimować.