https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płaczą, gdy dostają baty

Trener mówi, że zdarzają im się fochy. Wiceprezes chwali determinację. One widzą w sobie prawdziwe kobiety uprawiające - podobno - męski sport.

Trener mówi, że zdarzają im się fochy. Wiceprezes chwali determinację. One widzą w sobie prawdziwe kobiety uprawiające - podobno - męski sport.

<!** Image 2 align=right alt="Image 131662" sub="Gra w pierwszej lidze wymaga już ogromnej determinacji. Tym bardziej gdy trzeba do tego dokładać z własnej kieszeni Fot. Dariusz Bloch
">Trenują na boisku TKKF przy Słowiańskiej. Siedzą w dużym kole. Rozciągają się. Za chwilę na rozgrzewkę zagrają w coś w rodzaju rugby, głośno na siebie pokrzykując. Szymon Kowalik, trener i kierownik drużyny, nagle wysyła kilka z nich na karne kółka wokół boiska.

30 złotych na miesiąc

- Były zbyt bierne - komentuje Krzysztof Wodziński, wiceprezes Kobiecego Klubu Piłkarskiego Golden Goal. - A muszą wiedzieć, że aby przyszły sukcesy, zawsze trzeba gryźć trawę. Ostatni mecz przegrały już w szatni. Po „babsku” z góry założyły, że nie dadzą rady wyżej notowanemu przeciwnikowi, zwiesiły głowy. I pomyśleć, że prezes mówi o zawodniczkach regularnej pierwszej ligi. Tu, jak u mężczyzn, „nad” nimi też jest tylko ekstraklasa. Teraz, po awansie, na mecze trzeba już jeździć do klubów całej Polski północnej. A one nie dostają ani złotówki urzędowej dotacji. - Uwielbiają tę dyscyplinę, żeby mogły grać, składają się po 30 złotych miesięcznie - mówi prezes Wodziński.

<!** reklama>Zarząd i kadra działają społecznie, wynajdując pieniądze choćby na wyjazdy - a potrzebują na nie 20 tysięcy - pierwsza liga to nie okręgówka, tu nie jeździ się tylko po województwie. I wkurzają się, że nikt w bydgoskim ratuszu nie chce z nimi rozmawiać. Dramatycznie poszukują strategicznego sponsora. Z „Expressem Bydgoskim” podpisali właśnie formalną umowę patronacką. Chcą też zawrzeć porozumienie z Zespołem Szkół nr 14, by z 11-12-letnich dziewczynek utworzyć klasę sportową o specjalności piłkarskiej. Mogłyby na przykład grać sparingi i trenować z chłopcami, trampkarzami. Rosłoby zaplecze kobiecej pierwszoligowej piłki w Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=right alt="Image 131662" sub=" Fot. Dariusz Bloch
">Zawodniczki KPP są głównie bydgoszczankami, któraś przyjeżdża z Brzozy, inna z Torunia. Kapitan, Natalia Sieradzka (defensywna pomoc, piłkarski idol - Arboleda) ma 21 lat. Cztery lata dojeżdżała na trzy treningi tygodniowo spod Inowrocławia (czwarty raz - na mecz). Przeprowadziła się więc do Bydgoszczy, znalazła pracę w Kolporterze. - W piłkę gram, odkąd zaczęłam chodzić. Na podwórku miałam zawsze więcej kolegów. Do tego sportu trzeba mieć charakter, wytrwałość. Rodzina myślała, że mi się znudzi. A ja chciałam być tylko lepsza. Miałam wrażenie, że jestem dobra, a tu mam dużą konkurencję. Ale wszystkie trzymamy się razem.

Wiek nie ma znaczenia

Najczęściej mają po 16-17 lat, kilka jest starszych. Ale są i dwie piętnastolatki, jest i zawodniczka w wieku 25 lat. Wspominają tu i taką, która grała mając 35 lat!

Niedawno dostały baty od szczecinianek - przegrały siedem do zera. Kapitan przyznaje, że tamte były lepsze, ale wiosną one im jeszcze pokażą... Natalia akurat nie trenuje („czwórkę naciągnęłam” - tłumaczy kontuzję mięśnia czwórgłowego), truchta wokół boiska także kontuzjowana Agnieszka Rezler (20 lat, pomoc, piłkarski idol - Messi). Trener woła, by opowiedziała, czemu mówią na nią „Piętka” („bo to moje ulubione podanie”). Drobniutka Agnieszka zaczęła „poważnie” grać, kiedy miała osiem lat. Z kuzynem, na podwórku w Kruszwicy. Kuzyn, biegacz Jakub Krzewina, trafił na mistrzostwa świata juniorów, ona do KPP. U zawodników ceni technikę, umiejętność myślenia na boisku. Przyznaje, że dziewczynom częściej zdarzają się chwile słabości, marudzenia. Gdy przegrywają, są łzy.

- Zwycięstwo cieszy, to największa nasza nagroda - opowiada zawodniczka. - Kobiety rzadko są bowiem w stanie utrzymać się z gry, karierę skraca też biologia.

Satysfakcję daje także wygrana nad mężczyznami. Szczególnie nad tymi, którzy je zlekceważyli. Tak było na przykład na ostatnim turnieju piłki plażowej, gdy prześmiewcy musieli podkulić ogony. Marzą, żeby jak najwięcej ludzi dowiedziało się, że w Bydgoszczy jest kobieca piłka na takim poziomie, by ludzie zaczęli chętniej przychodzić na ich mecze.

- Gdy na pokazowym spotkaniu przeciwko księżom w Pelplinie pojawiło się 1,5 tysiąca ludzi, były w szoku - przyznaje trener Kowalik. Szkoli je od trzech lat i świetnie zna. Podziwia ich silne więzi. - Gdy któraś ma kłopoty, jakieś niepowodzenia osobiste, stoją za sobą murem. Poza tym, musiałem się przy nich nauczyć cierpliwości. Żaden facet nie zrozumie, co można w szatni robić godzinę po meczu... Potrafią stroić fochy, mają chimery. Zawsze, ale to zawsze mają coś do powiedzenia i trzeba im wszystko po dziesięć razy tłumaczyć. Ale są świetne. Do piłki podchodzą z ogromnym zaangażowaniem, gdyby nie to, dawno by mnie tu nie było.

Nad stadionem przy Słowiańskiej zmierzch, a one zaczynają „chodzenie za piłką”. Futbolówka chodzi od nogi do nogi. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy. - Szukasz ty! - wybuchają śmiechem. Bawią się jak mali... chłopcy?

Warto wiedzieć

  • Więcej informacji o KKP Golden Goal (bo taką nazwę nosi klub do czasu znalezienia stretegicznego sponsora) - zdjęcia, terminarz, ciekawostki - można znaleźc na stronie www.kkpbydgoszcz.futbolowo.pl
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski