Nagrywają, ale nie sprzedają, więc wychodzą na estrady. Za coraz dłuższe trasy koncertowe winni są muzyczni piraci.
<!** Image 2 align=right alt="Image 133714" sub="Maryla Rodowicz to jedna z najbardziej rozchwytywanych gwiazd Fot. Mwmedia">Do 1997 r. artysta musiał sprzedać 100 tys. krążków, by otrzymać Złotą Płytę. Później limit stopniowo się obniżał. Najpierw było to 50 tys. egzemplarzy, następnie 35 tys., a teraz wystarczy, by nabywców znalazło 15 tys. albumów i otrzymuje się wyróżnienie. Dlatego stawki za koncerty idą systematycznie w górę, a ich liczba jest coraz większa.
Koncerty, tantiemy
We wcześniejszych latach muzycy tak się nie eksploatowali. Artyści odbijają sobie straty, jakie ponoszą w efekcie rozprzestrzeniającego się piractwa. Tracą nie tylko oni. Według dziennikarza muzycznego Hirka Wrony, do budżetu państwa nie trafia od 13 do 18 mld zł z tytułu podatków od sprzedanych płyt. Jak wyjaśnił portalowi money.pl, swoje szacunki oparł na średniej liczbie nielegalnych ściągnięć plików muzycznych z Internetu. Natomiast Muniek Staszczyk, lider T.Love, stwierdził, że głównym dochodem zespołu są tantiemy z radia i telewizji za emitowane utwory, na następnym miejscu koncerty, a dopiero na końcu sprzedane płyty. W przeszłości występowanie na żywo było na ostatnim miejscu w hierarchii dochodów. Za ostatnią składankę T.Love dostało ok. 30 tys. zł, a za jeden koncert pobiera 50 tys. honorarium.
<!** reklama>Portal money.pl sprawdził, ile trzeba zapłacić za koncert 17 największych polskich gwiazd. Nie zrobił tego oficjalnie, ale podszył się pod dużą firmę, pragnącą zorganizować występ dla swoich pracowników. Managerowie chętnie dzielili się informacjami na temat ceny, ale najpierw wypytywali, czy koncert będzie miał charakter elegancki, czy będzie to rodzaj zabawy tanecznej. Portal chciał zamówić gwiazdę na zamkniętą imprezę dla 200 osób w Warszawie. Dopiero wtedy managerowie mówili, ile trzeba zapłacić.
Rubik, Rodowicz, Feel...
<!** Image 3 align=right alt="Image 133714" sub="Piotr Rubik życzy sobie za występ
150 tysięcy złotych Fot. Mwmedia">Najdroższy jest Piotr Rubik. Za swój występ inkasuje 150 tys. zł. Z tego artysta musi zapłacić 10 tys. zł za obsługę techniczną. Drogo, ale na scenie pojawia się z dużym zespołem, co podraża koszty. Ile pozostaje w kieszeni Piotra Rubika po opłaceniu współpracowników, nie wiadomo. 80 tys. zł trzeba wyłożyć za koncerty Budki Suflera i Maryli Rodowicz. Po odjęciu kosztów technicznych, zespołowi zostaje 60 tys. zł, a artystce 50 tys. zł. T.Love pobiera - 65 tys. zł/50 tys. zł (pierwsza kwota to koszt koncertu, druga honorarium po odjęciu kosztów, dane w tys. zł). Feel - 65/45, Doda - 60/42, Golec uOrkiestra - 58/45, Ryszard Rynkowski - 55/35, Kayah - 53/40, KOMBII - 52/37, Ich Troje - 38/15, Zbigniew Wodecki - 28/25, Bayer Full - 28/15, K.A.S.A. 27/14, Blenders - 27/14, Justyna Steczkowska - 26/20. Manager Edyty Górniak nie podał ceny, ale można oszacować, że jej koncert kosztowałby 70 tys. zł. Kwoty robią wrażenie, ale to nic w porównaniu z zagranicznymi gwiazdami. Madonna za występ na warszawskim Bemowie skasowała 3 mln dolarów. Tyle samo trzeba zapłacić za koncerty U2, Metalliki czy The Rolling Stones.
Chętnych na zapłacenie za występy polskich gwiazd na pewno nie zabraknie i nie chodzi o duże firmy, które ograniczają koszty. Pieniądze z naszych podatków wyasygnują politycy, by zyskać poparcie. W przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe, więc można się spodziewać dużej liczby darmowych koncertów plenerowych.
Tyle kasują artyści
- Piotr Rubik - 150 tys. zł
- Maryla Rodowicz - 80 000 zł
- Budka Suflera - 80 000 zł
- T.Love - 65 000 zł
- Feel - 65 000 zł
- Doda - 60 000 zł
- Golec uOrkiestra - 58 000 zł