Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Lisek: Najwyżej w tym sezonie marchewką na treningu będzie 5,70 m Renauda Lavillenie w ogrodzie [WYWIAD]

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Piotr Lisek: Najwyżej w tym sezonie marchewką na treningu będzie 5,70 m Renauda Lavillenie w ogrodzie
Piotr Lisek: Najwyżej w tym sezonie marchewką na treningu będzie 5,70 m Renauda Lavillenie w ogrodzie Pawel Relikowski / Polska Press
Spodziewałem się, że mistrzostwa Europy zostaną przełożone. Ale motywacji do treningu mi nie zabraknie, to moja pasja i zawód. Najwyżej marchewką będzie 5,70 m Renauda Ravillenie w ogrodzie. Jeśli mam pobić jego wynik i w ten sposób uzyskać rekord sezonu, to OK - nie tracił humoru medalista mistrzostw świata w skoku o tyczce Piotr Lisek, który opowiada nam m.in. o zbudowanej przez siebie saunie i... Wiedźminie.

Po pana postach w mediach społecznościowych widzę, że zdrowie jest, a jak pana samopoczucie psychiczne w tych ciekawych czasach?
Musimy o nie walczyć. Jesteśmy zamknięci w czterech ścianach prawie dwa miesiące, co nie jest łatwe. Ale jestem osobą kreatywną i zawsze znajduje sobie jakieś zajęcie, typu dobry film, książka, oddawanie się innym pasjom niż skok wzwyż. Przede wszystkim wykorzystuję ten czas dla rodziny. Od dawna tyle go dla niej nie miałem. Choć oczywiście ten okres jest dla wszystkich trudny, to możliwość spędzenia go z rodziną jest dla mnie pozytywem całej sytuacji.

Ile czasu spędził pan na obozach, zawodach itp. w 2019 r.?
Około 300 dni, tyle zwykle nie ma mnie w domu w normalnym, pełnym sezonie. To naprawdę bardzo dużo. Nikomu tego nie życzę. Szczęście w tym, że robię to, co kocham. To mnie ratuje.

Za to w tym roku zadomowił się pan, bo zanim zatrzymał nas w domach koronawirus, opuścił pan sezon halowy. Jak się mieszka i poznaje rodzinę?
Jak w tym memie - fajna jest! Nie wiem czy znacie - drugi dzień kwarantanny, głowa rodziny rozmawia z kolegą. Ten pyta, co u niego w domu. Odpowiada, że zaczynają się zaprzyjaźniać i okazało się, że syn w tym roku zdaje maturę, córka wychodzi za mąż, a żona zrobiła habilitację. Fajni są - podsumowuje, ha, ha. A na poważnie, przyzwyczajamy się do siebie i docieramy. Myślę, że nie jesteśmy w tym odosobnieni. Ludzie, którzy dużo pracują, spędzając czas poza domem, teraz teraz muszą się do siebie dopasować. Ale jak wspomniałem, to pozytyw w czasie pandemii, która wiadomo, że ma wiele minusów. Na co dzień nie mieliśmy tyle czasu na rozmowy i bycie z sobą. Jest nam to potrzebne w relacjach czysto ludzkich. Natomiast odpuszczenie przeze mnie sezonu halowego nie oznaczało, że siedziałem w domu, bo też byłem w rozjazdach, choć oczywiście mniejszych niż zwykle. Obecnie, w dobie pandemii, staram się nie wychodzić, a jak już, to poruszam się tylko samochodem.

Co najbardziej pan sobie ceni w tym czasie?
Bycie z córką. Lilcia ma kilka miesięcy, więc codziennie uczy się czegoś nowego. Widzę, jak patrzy na wszystko chłonnym wzrokiem i poznaje nowe rzeczy. Bycie przy tym to dla rodzica coś najwspanialszego. O, tu zaczęła raczkować, tu coś chwyciła i tak dalej. Widzieć to na własne oczy, a nie tylko na filmikach, które przesyłała mi żona, jak to było wcześniej, jest piękne. Polecam oddać się rodzinie, bo czasem o tym zapominamy. Zwłaszcza teraz. Jeśli nie musimy, zostańmy w domu. Odłóżmy telefony, bo one zabierają nam dużo czasu, a ten jest piękny i możemy go lepiej wykorzystać.

Do tego, by zostać w domu zachęca pan m.in. w mediach społecznościowych. Na jednym z filmów zaciekawiła mnie ściana w pana domu z tapetą z postaciami z komiksów Marvela (m.in. Avengers, Spider-Man), bo czytam komiksy, pan też?
Niestety, na razie to jest tylko tapeta, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie tam też wisiała kolekcja z prawdziwymi komiksami. Wielkim znawcą nie jestem, ale lubię i czytam, obserwuję społeczność, oglądam też filmy z superbohaterami. Muszę również podkreślić, że jestem pod wrażeniem sagi o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego - kończę właśnie ostatnią cześć. Świetna jest też seria gier, którą zrobiło polskie studio oraz serial Netfliksa. Całość to coś wspaniałego, jestem fanem.

Jaki jest pana ulubiony superbohater?
Do niedawna zgłębiałem stajnię DC [m.in. Batman, Superman - red.], ostatnio wziąłem na tapetę, dosłownie i w przenośni, Marvela. Trudno mi wybrać jedną, bo u jednego podoba mi się ta supermoc, a u drugiego inna. Chociaż postacią, którą bardzo lubię, i która przy okazji przebija czwartą ścianę jest Deadpool. Choć znam go tylko z filmów, to jest trochę odwzorowaniem mojego charakteru i najbardziej wpisuje się w moje poczucie humoru. Właściwie jest cały przesiąknięty żartem. Mimo że sytuacje bywają poważne, twórcy filmów umieścili w nich żartobliwe akcenty, wtedy mam podwójną radość. Zwłaszcza, gdy żart jest trochę ukryty, takie puszczenie oczka do widza. Aktor, który wcielił się w Deadpoola, Ryan Reynolds, dał radę. Mimo że praktycznie nie pokazuje twarzy, to stanął na wysokości zadania, oddając nam nastrój gestami.

Co pan sobie myśli, gdy słyszy, że komiksy i filmy tego typu są dla dzieci?
Że ta osoba nie zgłębiła tematu, na który się wypowiada. To tak jakby powiedzieć, że serial „Rick i Morty” jest dla dzieci, bo jest animowany. A wiemy doskonale, że humor, który w nim często jest seksistowski, język wulgarny i takie coś nie jest przeznaczone dla małych odbiorców. Jeśli o czymś się mówi, najpierw trzeba to poznać.

Dla dzieci na pewno nie jest obróbka drewna, której też się pan poświęca w wolnym czasie.
Majsterkowanie jest moją poboczną pasją, którą pielęgnuję, o ile czas pozwala. Chociaż wiele rzeczy potrafię zrobić, to nie zawsze wychodzą jak bym tego chciał, ponieważ nie jestem estetą. Często są tam jakieś niedoróbki, poza tym mam mało czasu na to hobby, stąd też braki w mojej wiedzy czy sferze manualnej. Ale jestem dumny jak coś mi wyjdzie i nadaje się do użytku i nie muszę tego kupować w sklepie.

Z czego jest pan najbardziej dumny?
Z sauny, którą zrobiłem w trakcie pandemii. Kupiłem tylko piec i szklane drzwi, resztę zrobiłem sam. Oczywiście przy zachowaniu wszystkich zaleceń bezpieczeństwa, bo z żoną jesteśmy wyczuleni na tym punkcie. Brakujące materiały zamówiłem w internecie, ewentualnie podjechałem po nie do specjalistycznego sklepu, a nie molocha, gdzie ludzi mogło być zdecydowanie więcej. Koniec końców od paru dni sauna stoi na ogródku, często z niej korzystam. Bardzo to lubię i mam nadzieję, że mi nie spowszednieje. Jest super jako forma regeneracji, zwłaszcza dla ciała sportowca.

A potem na działce postawił pan rozbieg i zeskok... Motywatorem był Renaud Lavillenie, który regularnie skacze w swoim ogródku?
Oczywiście, razem z innymi skoczkami od zawsze byliśmy wpatrzeni w Renauda jak w obrazek. Kiedyś nam pokazał, co zrobił i wielu z nas chciało mieć taki rozbieg u siebie. Wtedy nie miałem na to funduszy ani miejsca. Z czasem to się zmieniło, więc spełniłem marzenie. Co prawda w domowym ogrodzie w Szczecinie bym tego nie zmieścił, ale na działce w rodzinnych Dusznikach jest OK. Może nasza córka złapie dzięki temu bakcyla?

Jak wyglądała budowa?
Nie jestem budowlańcem, tylko sportowcem, dlatego akurat to oddałem w ręce fachowcom. Z przyjacielem rodziny wymierzyliśmy wszystko i tak naprawdę on nadzorował resztę - wylewkę betonu, wyłożenie kostki brukowej pod materac, tartanu na rozbieg, postawienia krawężników chodnikowych i tak dalej. Powiedziałem tylko jak to powinno wyglądać zgodnie ze sztuką.

Skoro było o memach, to pewnie kojarzy pan „somsiada”, który pyta, ciekawe skąd wziął na to pieniążki?
Może pytać, niczego nikomu nie zabrałem, na wszystko zarobiłem ciężką pracą. Nie sądzę też, żebym musiał się komuś z czegokolwiek tłumaczyć. Każdy w rodzinnych stronach wie, że jestem sportowcem, zresztą przy budowie wiele osób było chętnych do pomocy.

Lavillenie skoczył 5,70 m, a pan?
Skakałem, ale jeszcze nie na maksa, więc to nie było to, co być powinno. Formę dopiero będę szlifować. Najważniejsze, że mam gdzie. Tym lepiej, że na działce, bo mam nadzieję, że będzie przy tym sporo frajdy. Jak już koronawirus nam odpuści, to zrobię ognisko dla osób, które mi pomogły i które będą chciały poskakać. Jestem bardzo gościnny, więc zapraszam już dzisiaj!

Ministerstwo sportu wkrótce otworzy Centralne Ośrodki Sportu. Wie pan, kiedy będzie mógł jechać do Spały i trenować w normalnych warunkach?
Nie wiem, ale jak będę miał taką możliwość, na pewno z niej skorzystam. To idealne miejsce do przygotowań. Obecna stagnacja nam nie służy, nawet mimo tego, że na razie nie mamy do czego się przygotowywać. Ale na przykład po półrocznej przerwie nasza forma będzie zerowa i po powrocie bardzo negatywnie odbije się to na naszych wynikach. Dlatego musimy ćwiczyć, może nie trzeba się katować i wypruwać żył, ale dłuższa rozłąka jest zła.

Jak obecnie wygląda pana trening?
To trening zastępczy. Mam bieżnie, chodzę na rękach i tyle. Ewentualnie dojdą do tego skoki na działce. Co prawda już mogę to robić, ale trener zdecyduje, kiedy rozpoczniemy pracować nad techniką. Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, do czego się przygotowujemy?

Mistrzostwa Europy w Paryżu zostały odwołane. Co teraz będzie celem w treningu?
Spodziewałem się takiej decyzji. Ale motywacji mi nie zabraknie, to moja pasja i zawód. Robię to, co kocham. Najwyżej marchewką będzie 5,70 m Renauda Ravillenie. Jeśli mam pobić jego wynik i w ten sposób uzyskać rekord sezonu, to OK, ha, ha. Na pewno się tym pochwalę w mediach społecznościowych, więc mnie obserwujcie.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piotr Lisek: Najwyżej w tym sezonie marchewką na treningu będzie 5,70 m Renauda Lavillenie w ogrodzie [WYWIAD] - Sportowy24