Kontrakt podpisał na rok. Od tego sezonu w tym arabskim kraju w męskiej ekstraklasie występuje 12 zespołów, w tym także ekipa Kulpekszy.
- Na 9 spotkań wyjazdowych polecimy samolotem, na jeden autokarem, a jeden to derby Rijadu z Al Nasr - mówi Kulpeksza.
W poprzednim drużyna uplasowała się na siódmym miejscu z bilansem ośmiu zwycięstw i dziewięciu porażek, i nie zdołała zakwalifikować się do fazy play off z udziałem czołowej szóstki.
Kulpeksza ostatnio pracował jako asystent Tomasza Herkta w występującym w Basket Lidze Kobiet Artego. W minionym sezonie prowadził drużynę Basketu 25 Bydgoszcz na zapleczu ekstraklasy koszykarek.
Na swoim koncie ma wiele sukcesów. W 2007 roku wywalczył złoty medal OOM, a w 2011 roku tytuł mistrza Polski juniorek. Przez wiele lat pracował jako pierwszy i drugi trener w kadrach młodzieżowych.
Męskie koszykarskie rozgrywki a Arabii Saudyjskiej rozpoczęły się w miniony piątek, 11 listopada.
Niestety, inauguracja nie była udana dla bydgoszczanina i jego drużyny, która przegrała na wyjeździe w Medinie 65:73 z Al Ansar (czwarta w poprzednim sezonie, ale odpadła w I rundzie play off).
- Mecz układał się remisowo, po trzech kwartach było tylko 42:40 dla gospodarzy. Niestety, wysoko przegrany 3-minutowy fragment w ostatniej odsłonie zadecydował o naszej porażce - mówi Kulpeksza.
Jak się pracuje w Rijadzie?
- Warunki są specyficzne. miejscowi gracze pracują albo się uczą. Amerykanie odbyli jeden trening i jechaliśmy na mecz. Kłopot był z dwoma zawodnikami, którzy pracują daleko za Rijadem, obaj też tylko raz trenowali. Następny mecz jest dla nas bardzo ważny, gramy u siebie w Hali Króla, w której... jeszcze ani razu nie trenowaliśmy, a przed meczem odbędziemy najprawdopodobniej tylko jeden trening – mówi. - Atmosfera w tych zespołach jest ok., ale do pierwszego meczu. Trener drużyny, z którą graliśmy, usłyszał, że jak przegra, to będzie zwolniony. Nasz boss też nie był zadowolony z porażki i już chce zmiany Amerykanów. W sumie saudyjska ekstraklasa prezentuje poziom zbliżony do naszej I ligi - kończy rozmówca „Expressu”.