https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pilot i żeglarz patrzy w niebo

Renata Napierkowska
Do końca ubiegłego roku sterował wojskowymi śmigłowcami, dowodził pułkiem lotniczym w Inowrocławiu i uczył młodych latania. Teraz na emeryturze oddaje się swoim pasjom.

Do końca ubiegłego roku sterował wojskowymi śmigłowcami, dowodził pułkiem lotniczym w Inowrocławiu i uczył młodych latania. Teraz na emeryturze oddaje się swoim pasjom.

<!** Image 2 alt="Image 154592" sub="Pułkownik Zbigniew Rakoczy jest świetnym pilotem, który służąc w wojsku, wiele godzin spędził w powietrzu Fot. Nadesłane">Fenomenem jest to, że przez całe życie zawodowe był Pan związany z jedną jednostką w Inowrocławiu. Ile lat spędził Pan łącznie w wojsku? I która z pańskich pasji: latanie, żeglowanie czy obserwacja nieba, trwa najdłużej?

Bez paru miesięcy spędziłem w wojsku 37 lat. Najwcześniej rozpoczęła się moja przygoda z lotnictwem. Zaczęło się od sklejania modeli samolotów, potem był Aeroklub Kujawski, szkolenia spadochronowe, szybowcowe, na samolotach aż na koniec trafiłem do szkoły w Dęblinie.

Kto Panu zaszczepił tę pasję? I czy, oprócz Pana brata majora Andrzeja Rakoczego, który był świetnym pilotem, byli też inni żołnierze i lotnicy w rodzinie? Syn też poszedł w Pana ślady?

To właśnie mój brat zaszczepił mi tego bakcyla. Był starszy ode mnie o siedem lat. Jako młody chłopak jeździłem z nim do Aeroklubu Kujawskiego i później tak jak on wybrałem lotnictwo zawodowe. Mój brat zakończył karierę wojskową w stopniu majora. Zginął w katastrofie lotniczej. Ostatnio jedna z ulic w pobliżu aeroklubu została nazwana jego imieniem. Czuję się dumny i szczęśliwy, że o nim nie zapomniano, bo przez wiele lat był dyrektorem Aeroklubu Kujawskiego. W rodzinie mieliśmy jeszcze jednego lotnika. Brat mamy latał na szybowcach. Syn też startował w aeroklubie na szybowcach, ale wybrał zawodowo inną drogę.

<!** reklama>Kolejne Pana pasje to żeglarstwo i astronomia. Jak zaczęła się Pana przygoda z tym sportem i dlaczego zaczął Pan obserwować niebo i gwiazdy?

Żeglarstwem zainteresowałem się podczas jednego z obozów kondycyjnych, które co roku przechodzą piloci. Zdobyłem uprawnienia żeglarza jachtowego, a później sternika jachtowego i motorowodnego. Mam łódkę i pływam. Teraz jestem na szlaku prowadzącym przez Pątnów, Konin do Warty. Jeśli chodzi o astronomię, to w liceum Kasprowicza miałem kontakt z ludźmi, których pasjonowała astronomia. I tak się to zaczęło. Dziś jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Z dużym zainteresowaniem śledzę wszelkie poczynania związane z budową w naszym regionie astro-baz. Obserwatoria mają być dostępne także dla takich pasjonatów jak ja. Chętnie podzielę się swoją wiedzą z młodzieżą. Mam też własny sprzęt obserwacyjny i kiedy tylko pogoda pozwala, obserwuję, co się dzieje na niebie.

Pułkowniku, jakie ma Pan plany na przyszłość. Czy nie zamierza Pan zająć się polityką? Wiele osób, które cenią to, w jaki sposób przez wiele lat dowodził Pan pułkiem, widziałoby Pana na fotelu prezydenta miasta?

Jestem w zarządzie Aeroklubu Kujawskiego i tam się udzielam oraz w Lidze Obrony Kraju w Kruszwicy. Chcę uspokoić wszystkich, którzy się tego obawiają i oświadczam, że nie mam zamiaru startować w żadnych wyborach. Nie chcę się zajmować polityką, nawet tą regionalną. Nie zamierzam też podejmować pracy zawodowej i zabierać miejsca młodym. Mam emeryturę, więc mam z czego żyć. Jak ktoś odchodzi z wojska po 15 latach służby, to zwykle szuka innej profesji. Po 37 latach latania na śmigłowcach i służby w wojsku zasłużyłem chyba na emeryturę. Chcę udzielać się społecznie i poświęcać się moim pasjom.

Tych zainteresowań ma Pan tyle, że pewnie trudno wszystkie pogodzić i znaleźć jeszcze czas dla rodziny?

Żadnej dziedziny nie zaniedbuję i staram się poświęcać jej swój czas. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna i dbam o to, by moje pasje nie miały wpływu na relacje z bliskimi.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski