Pilnuj zakupów, bo możesz je stracić

- Kilka dni temu robiłam wieczorem zakupy w Biedronce przy ulicy Powstańców Wielkopolskich w Bydgoszczy. Oglądając książki przy boksie, zostawiłam z roztargnienia reklamówkę z wcześniej kupionymi książkami i obrusami - mówi pani Henryka.

- Nad ranem zorientowałam się, że jej nie mam. Poszłam do sklepu, by zobaczyć, czy może ktoś z pracowników bądź ochrony ją znalazł. Reklamówkę podniosła kierowniczka zmiany. Rano jednak jej nie było, więc poproszono mnie o przyjście po południu. O 15 dowiedziałam się, że o 22 torbę wyrzucono do zgniatarki na śmieci.

Jak wspomina Czytelniczka, pani ta tłumaczyła to tym, że nie ma obowiązku zatrzymywania zapomnianych rzeczy klientów. - Odpowiedziała również, że gdyby miała to robić, zasypałaby się nimi - podaje bydgoszczanka. - W reklamówce były zakupy warte około 250 zł.

Zostawiła torby w Biedronce. Trafiły do zgniatarki na śmieci

Pani Henryka dopytywała kierowniczkę zmiany, co z innymi zapomnianymi produktami. „Jeśli zostały zakupione w Biedronce, zostają odkładane na półkę, a inne produkty wyrzucają”.

Biuro prasowe Jeronimo Martins Polska potwierdziło, że sytuacja taka miała miejsce. 
- Bardzo często zdarza się, że klienci pozostawiają w sklepach zakupy lub przedmioty osobiste - wyjaśnia nam biuro.

- Zwyczajowo po zamknięciu placówki nie są one od razu wyrzucane i klienci mają możliwość ich odbioru w kolejnych dniach. W opisanym przypadku decyzja o zniszczeniu pozostawionych rzeczy podjęta została zbyt pochopnie. Przepraszamy klientkę za zaistniałą sytuację i ubolewamy, że w jej wyniku straciła ona swoją własność. Dzięki zgłoszeniu zdarzenia do biura obsługi klienta jesteśmy w kontakcie z klientką, z którą wyjaśnimy tę kwestię.

Sieć zaznacza, że najskuteczniejszym sposobem wyjaśniania podobnych sytuacji jest kontakt z biurem obsługi klienta. Jest ono czynne całą dobę, 7 dni w tygodniu - telefonicznie: 800 080 010 i 22 205 33 00 lub e-mailowo: [email protected].

- Mamy taką specjalną procedurę „zakupione-zapomniane” - wyjaśnia Dorota Patejko z #Auchan Polska. - Jeśli klient kupi coś i zapomni, spisujemy produkty z siatki. A jeśli klient pojawi się na następny dzień z paragonem - wtedy oddajemy pieniądze. Zguby można odzyskać u ochrony sklepu, pod warunkiem że ktoś je odniósł.

- Do pozostawienia rzeczy w sklepie personel podchodzi bardzo indywidualnie - mówi Aleksandra Robaszkiewicz z Lidla. - Są to jednostkowe zdarzenia losowe. Postępujemy w sposób mający na celu zawsze dobro klienta. Każdy, kto zostawił zakupy lub inne rzeczy w jednym ze sklepów, może się po nie wrócić. Personel zazwyczaj przechowa je kilka dni na zapleczu. Jeżeli jednak nikt się nie zgłosi po nie, w przypadku artykułów spożywczych zostaną one zutylizowane. Jeżeli są to przedmioty wartościowe, jak np. portfel, zegarek czy karta kredytowa, zostaną zaniesione na najbliższą komendę.

- U nas nie przewija się tak wielu klientów - dodaje pani Karolina z jednego ze sklepów przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy. - Znamy część kupujących, zapamiętujemy większość twarzy. Gdy trzeba, odkładamy siatki i czekamy. Warunkiem wydania rzeczy jest dokładne opisanie zguby.

Dowiedziałam się, że moją reklamówkę z książkami i obrusami wyrzucono do 
zgniatarki na śmieci.