- Ogłaszamy, że poza cięciami zarobków o 70 procent, piłkarze pierwszej drużyny przekażą też dodatkowe pieniądze, by pozostali pracownicy klubu mogli w obecnej kryzysowej sytuacji otrzymać całość swoich wynagrodzeń - poinformował na swoim koncie na Instargramie Leo Messi, kapitan Barcy.
- Zawsze byliśmy gotowi na zmniejszenie naszych pensji. Rozumiemy powagę sytuacji. Zawsze wspieraliśmy klub, gdy nas o to poproszono – dodaje Argentyńczyk.
Barcelona, to kolejny klub po Juventusie, który szuka oszczędności w pensjach zawodników pierwszej drużyny. Wcześniej na redukcję dochodów zgodzili się zawodnicy innych sekcji: piłki ręcznej, koszykówki i futsalu. Hiszpańskie media rozpisywały się o konflikcie piłkarzy z zarządem. Katalończycy ponoć nie chcieli się zgodzić na tak spora obniżkę zarobków.
- Do tej pory nie komentowaliśmy głośno całej sytuacji, bo naszym celem było dla nas odnalezienie sposobu na prawdziwą pomoc nie tylko klubowi, ale też tym, którzy w obecnej sytuacji są najmocniej pokrzywdzeni. Nie przestaje zaskakiwać nas to, że z wewnątrz drużyny ktoś próbuje zwiększyć ciążącą na nas presję - zaznaczył Messi.
Po 27 kolejkach LaLiga Barcelona prowadzi z dorobkiem 58 punktów, drugi Real Madryt ma dwa punkty mniej. Władze hiszpańskiej piłki wciąż nie wiedzą, kiedy LaLiga wznowi rozgrywki.
