- Zebraliśmy się tutaj po to, aby zaprotestować przeciwko wszelkiej nienawiści i odradzającemu się w Polsce faszyzmowi w postaci skrajnie prawicowych organizacji, które skutecznie kamuflują swoją tożsamość - powiedział nam Kajetan Golicki z koalicji „Tczew bez nienawiści”.
Pikietę przeciwko dyskryminacji i faszyzmowi, w rocznicę kapitulacji III Rzeszy przed aliantami 7 maja 1945 r., zorganizowała koalicja „Tczew bez nienawiści”.
W odległości kilu metrów od pikiety antydyskryminacyjnej ustawiła się grupa członków i sympatyków Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego oraz środowisk kibicowskich z transparentami przeciwko aborcji. Zdaniem organizatorów pikiety, kontrmanifestacja narodowców została zarejestrowana w zupełnie innym miejscu węzła, przy biało-czarnej lokomotywie. Innego zdania byli jednak ci drudzy.
- Nasze zgromadzenie mieliśmy zarejestrowane przy ul. Pomorskiej 17, więc tutaj jesteśmy - wyjaśnił nam Bartosz Piekarski z Młodzieży Wszechpolskiej w Tczewie. - Chcemy pokazać, że dyskryminacja nie dotyczy tylko osób homoseksualnych czy o innym kolorze skóry, ale główną dyskryminacją i holokaustem jest aborcja.
Obie pikiety nie szczędziły sobie konfrontacyjnych haseł. Nie brakowało też słownej agresji, która - mimo zgłaszania tego faktu - nie spotkała się z interwencją policji. Jak tłumaczyli dziennikarzom policjanci, „obecnymi siłami nie jesteśmy w stanie interweniować w obawie o swoje bezpieczeństwo”.
Do bójki doszło w momencie, jak powiedzieli nam obserwatorzy, gdy jeden z uczestników pikiety narodowców próbował wyrwać flagę dziewczynie z przeciwnego obozu. W starciu uczestniczyło po kilkanaście osób z obu stron. Jak zauważyliśmy, ranna została co najmniej jedna osoba - mężczyzna z podbitym okiem, krwawiący z nosa. Policja - tym razem w dwóch radiowozach, w tym jednym nieoznakowanym - wjechała na plac dopiero po zakończeniu bójki. Jej główni uczestnicy w większości zdążyli już się rozbiec.
- Wyjaśnimy wszelkie okoliczności zajścia - zapewnia asp. sztab. Dawid Krajewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. - Zabezpieczymy nagrania z miejskiego monitoringu, będziemy również analizować te, które wykonali na miejscu nasi funkcjonariusze. Na razie nie otrzymaliśmy żadnych powiadomień o możliwości popełnienia wykroczenia lub przestępstwa. Będziemy ustalać, którzy uczestnicy zajścia mogli się ich dopuścić. Musimy także ustalić, w których konkretnych miejscach były zarejestrowane oba zgromadzenia publiczne. Nie mieliśmy informacji o tym, że może dojść do konfrontacji, to miały być zwykłe pikiety. Dyżurny skierował w te miejsce siły, którymi w danym momencie dysponował.
Czytaj więcej w poniedziałkowym, głównym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"!