https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza pomoc na dwóch kółkach

Dorota Habel
Gdy trzeba ratować ludzkie życie liczy się każda sekunda. Co jednak, gdy karetka utknie w korku? Bydgoskie pogotowie ma rozwiązanie - chce do chorych jeździć na motocyklach.

Gdy trzeba ratować ludzkie życie liczy się każda sekunda. Co jednak, gdy karetka utknie w korku? Bydgoskie pogotowie ma rozwiązanie - chce do chorych jeździć na motocyklach.

<!** Image 2 align=right alt="Image 72884" sub="Taki motocykl pojawia się na ulicach Krakowa /Archiwum Stowarzyszenia „R2”">Do myślenia urzędnikom i ratownikom dał wypadek, który zdarzył się w listopadzie przy ulicy Gdańskiej. Do mężczyzny, który zasłabł na ulicy, nie mogła dostać się karetka, ponieważ jej kierowca utknął w korku. Ratownicy nie dojechali na czas i człowiek zmarł.

- Kilka dni potem spotkaliśmy się z przedstawicielami pogotowia i wspólnie doszliśmy do wniosku, że przydałby się w naszym mieście zespół ratowniczy, poruszający się na motocyklu - mówi Adam Ferek, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta.

W ten sposób łatwiej i szybciej można by dotrzeć do potrzebujących w godzinach szczytu.

- Taki ratownik mógłby przystąpić do reanimacji i zadecydować o rodzaju udzielanej pomocy do czasu przyjazdu w pełni wyposażonej karetki, która przejęłaby pacjenta. Szybciej można by też dostarczać krew i organy do transplantacji - twierdzi Tadeusz Stępień z bydgoskiego Pogotowia Ratunkowego.

<!** reklama>Z pomocy ratownika na harleyu korzysta już pogotowie w Gdańsku. W Katowicach i Krakowie podobne usługi świadczą prywatne firmy. Motocykle w tych miastach znikają jednak zimą, gdyż jeżdżenie na jednośladach jest wtedy zbyt niebezpieczne.

Realizacja pomysłu wiąże się jednak z dużymi wydatkami.

<!** Image 3 align=right alt="Image 72884" sub="Jeśli nasze pogotowie znajdzie sponsora, a tym samym 250 tysięcy złotych, podobny będzie kursował po bydgoskich drogach. Nie zastąpi on jednak żadnej karetki /Fot. Dariusz Bloch">- Pierwszy rok byłby najtrudniejszy. Potrzebowalibyśmy około 250 tysięcy złotych na zakup motocykla, wyposażenia medycznego, ubezpieczenie ratownika i sprzętu. Dochodzi też do tego koszt utrzymania pojazdu oraz przystosowanie go do pełnienia funkcji ratowniczych - mówi Adam Ferek. - Dodatkowym wydatkiem byłoby utworzenie nowego etatu - dodaje Tadeusz Stępień.

Wydział Zarządzania Kryzysowego wystosował pismo do Urzędu Wojewódzkiego z zapytaniem, czy w budżecie wojewody znalazłyby się pieniądze na sfinansowanie tego projektu. Rozwiązaniem mogłoby być też pozyskanie prywatnego sponsora. Pogotowie nie może samodzielnie kupić motocykla, ponieważ nie przewiduje tego kontrakt z NFZ.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski