31-letni skrzydłowy zadebiutował w reprezentacji Polski 2 lutego 2008 r. w towarzyskim meczu z Finlandią (1:0). Leo Beenhakker wprowadził go na boisko w 80. min. Od tamtego czasu Grosicki zgromadził w kadrze 68 występów, strzelił 13 goli i zaliczył 19 asyst. Kolejne liczby może dopisać przy okazji najbliższych meczów naszej drużyny. W piątek zagra w Lublanie ze Słowenią, w poniedziałek w Warszawie z Austrią (początek obu o godz. 20.45, transmisje w TVP).
- Wiem, że poniedziałkowy mecz może być dla mnie 70. Piękna liczba, z której jestem dumny. Chciałbym go rozpocząć i zakończyć z dobrym humorem. Jednak najważniejsze są trzy punkty, a statystyki schodzą na drugi plan. Choć jeśli zrealizujemy nasz cel, to jubileusz będzie jeszcze fajniejszym wspomnieniem - przyznał Grosicki, który tydzień rozpoczął na PGE Narodowym, gdzie został zaprezentowany jako ambasador polskiej marki sportowej Zina.
Polska po czterech meczach ma komplet 12 punktów (i bilans bramek 8-0). Drugi Izrael ma ich siedem, Słowenia sześć, Macedonia cztery i Łotwa zero. - Nie patrzymy na to, naszym celem są dwa zwycięstwa, co musimy udowodnić na boisku - zaznaczył gracz Hull City, który w sobotę strzelił gola w ligowym remisie z Milwall (1:1). Pięknego, bo z rzutu wolnego z boku boiska, blisko 40 m do bramki.
Gol Grosickiego od 2:44
- Oczywiście, z takiej odległości trudno celować w okienko. Zawsze jednak przy rzutach wolnych staram się kopać mocne piłki w stronę bramki. Ćwiczę to na treningach. Przy rzutach rożnych, jeśli mam dośrodkować na bliższy słupek, to staram się dokręcać piłkę, by miała szanse wpaść bezpośrednio do bramki. Kto mnie zna, ten wie, że jestem nieobliczalny. Staram się z różnych pozycji oddawać strzały. Tydzień wcześniej z 30 m posłałem piłkę 15 m nad bramką i było dużo śmiechu. Teraz strzeliłem pięknego gola. Tak chciałem, spróbowałem i to się udało - przekonywał Grosicki. - Jak będzie ze Słowenią? Ma dobrego bramkarza, Jana Oblaka, ale na każdego jest sposób.
