„Schudniesz bez wysiłku tylko z naszym produktem. Za jedyne ...złotych spełnisz marzenia o szczupłej sylwetce, pięknie wyrzeźbisz mięśnie, a twoja skóra stanie się elastyczna jak nigdy”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 117442" sub="Za ciasne... Dieta cud, pas wyszczuplajacy czy gimnastyka? / Fot. Jupiterimages">Kiedy w telewizji i w Internecie bombardują nas takimi spotami reklamowymi, pierwsza naturalna reakcja to śmiech. Zimą, w grubych, bezkształtnych swetrach, z zapasem ogrzewającego tłuszczyku łatwiej jest nam włożyć takie obietnice między bajki.
Przebój sezonu?
Ale gdy słońce przygrzewa, z szafy straszą letnie, skąpe ubrania, a plany na wakacje przewidują plażę, argumenty sprzedawców usypiają czujność największych sceptyków. Wiosenna kampania produktów odchudzających skutkuje. Producenci odchudzających wynalazków rozpoczynają polowanie na klienta.
Co sezon lansuje się inny wynalazek. W tym roku głośno jest o pasach, które „dosłownie wytrzęsą twój tłuszcz” albo wytopią go w miejscu założenia. Na rynku jest też dostępny efekt kombinacji obu pomysłów, czyli wibrujący pas sauna. W jednym z internetowych sklepów, specjalizujących się w branży odchudzania, dyżurują konsultanci. Mają odpowiadać na każde pytanie, dotyczące produktów. Jednak okazuje się, że z kilkoma zagadnieniami może być problem.
<!** reklama>- Jest jakiś certyfikat, ale musiałabym poszukać. Na początku powinno się zakładać pas na nie więcej niż pięć minut, potem jak mówi instrukcja, czyli chyba do pół godziny dziennie. Raczej nie porazi pani prąd, ale producent radzi nakładać pas na ubranie - mówi konsultantka ze sklepu internetowego.
Zarówno wśród pozytywnych komentarzy zadowolonych klientów, jak i w filmach o szczupłej kobiecie w bikini i umięśnionym młodzieńcu nad basenem trudno dopatrzeć się wad reklamowanego wynalazku.
- Rano przy śniadaniu oglądałam podobną reklamę. Z reguły nie wierzę w cuda, ale widocznie miałam chwilę słabości i zamówiłam wyszczuplający pas, który miał wykorzystywać właściwości sauny. Kiedy przeczytałam instrukcję, przeraziłam się. Lista przeciwwskazań do użytkowania była długa, a między innymi problemy z nerkami i ciąża - wspomina Magdalena Marzec z Torunia. - Pas bardzo mocno się nagrzewał, a kiedy założyłam go na uda, popękały mi naczyńka krwionośne.
W kraju, gdzie funkcjonuje wolny rynek, wystarczy, że produkty nie stwarzają realnego zagrożenia dla zdrowia i życia. Sprzedają się nawet najbardziej irracjonalne wynalazki. Niektóre z nich mają certyfikaty, jednocześnie w instrukcjach producent zastrzega, że sprzęt „nie jest ani medycznym, ani terapeutycznym urządzeniem”. Naturalnie, największe ryzyko ponosimy, kiedy damy się namówić na tanią podróbkę sprzętu, który w telezakupach ma chociaż atest bezpieczeństwa UE. Tańsza wersja wspomnianego pasa wibrującego może w najgorszym wypadku porazić nas prądem.
Folia spożywcza w pasie
Nieoficjalnie specjaliści rehabilitacji i fizjoterapeuci wymieniają też inne skutki uboczne. Wprowadzając brzuch, uda czy ramiona w wibracje, wbrew temu, co głosi reklama, nie stymulujemy pracy mięśni, tylko rozbijamy komórki tłuszczowe. Nadmiar tłuszczu, który nie zostanie wydalony z organizmu, może doprowadzić do zatoru tłuszczowego. Silne wibracje w pasie mogą wywołać nadkwasotę, zgagę i kolkę jelitową.
- Miejscowe reakcje alergiczne (świąd, wyprysk, pokrzywka) i mechaniczne lub chemiczne podrażnienie skóry, niekiedy jej oparzenie, to dolegliwości, jakie stwierdzałem u pacjentów, którzy testowali różne sprzęty i kremy. Poza tym stosowane bez odpowiednio zbilansowanej diety i regularnej aktywności fizycznej nie powodowały zmniejszenia obwodu brzucha, a tym samym redukcji tkanki tłuszczowej. Czasami w kompleksowym leczeniu otyłości jako uzupełnienie terapii zalecam owijanie się w talii folią spożywczą czy zakładanie pasa neopranowego podczas wysiłku fizycznego, co ma zwiększyć spalanie trzewnej tkanki tłuszczowej i uelastycznić skórę poddaną redukcji masy ciała. Ale to nie zastąpi ćwiczeń fizycznych i odpowiedniej diety - mówi dr Paweł Rajewski z Oddziału Chorób Wewnętrznych i Nefrologii Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.
Minisiłownia - miniefekty
Specjaliści od reklamy, którzy pracują na zlecenie sklepów wysyłkowych, sprytnie wykorzystują do promocji autorytet znanych sportowców. Podziwiamy np. sportsmenkę, która deklaruje, że utrzymuje kondycję dzięki treningom na proponowanym sprzęcie. Widząc, jak z uśmiechem, bez wysiłku pręży mięśnie, niewielu zastanawia się nad tym, ile lat i wyrzeczeń kosztowało ją, aby wyrzeźbić piękne ciało. A kiedy niezawodne urządzenie stanie w domowej sypialni, nie wiadomo, od czego rozpocząć trening.
- Radzę dokładnie zapoznać się z ulotką informacyjną. A najlepiej zasięgnąć opinii zawodowych trenerów. Poza tym ćwiczenie tylko na jednym urządzeniu może prowadzić do przeciążenia wybranych partii mięśni - ostrzega dr hab. Wojciech Hagner, kierownik Katedry i Kliniki Rehabilitacji Collegium Medium UMK.
Specjaliści przypominają też, że statyczne ćwiczenia siłowe nie spalają tkanki tłuszczowej tak skutecznie jak dynamiczny wysiłek fizyczny. Tętno podczas wzorcowego treningu powinno wrastać do 140 uderzeń na minutę. Dobrze, jeśli utrzymamy taki stan przez maksymalnie 45 minut dziennie.
Nawet jeśli niektóre specyfiki i sprzęty bywają pomocne w walce z nadwagą czy cellulitem, to w reklamie widzimy skłonność do wyolbrzymiania tej skuteczności. Specjalne pasy, które warto nosić podczas treningu, w telewizji i w Internecie są wystarczającym rozwiązaniem problemu otyłych klientów. Kremy i maści wyszczuplające odchudzają o kilka centymetrów bez diety i gimnastyki, a specjalne tabletki zmniejszają ciało podczas snu. Jednak przy każdym oferowanym produkcie głośno chwali się gratis. Najczęściej jest to książka o zdrowym odżywianiu i plan wytężonych treningów.
