Nie żele ani papier toaletowy. Tym razem piwo. Bo jest promka. 74 groszy na butelce, przy zakupie... 18 sztuk. Więc na taśmociągach cięgiem brzęczą kolorowe butelki. Ups?... K...i nie wchodzi?... R...s też nie?... Ojej, to może chce się Ż?... Chce się. Z głośników po raz piąty i ósmy słychać głos lektora, że personel sieci dołoży wszelkich starań, by o ciebie zadbać, choć warunki trudne. Personel w kasie dba, zwłaszcza, że jest koleżanką klientki z 18 butelkami w sześciu asortymentach i metodycznie będzie sprawdzać, któryż to gatunek boskiego trunku sparaliżował obsługę kolejki, która wisi już sobie na plecach, zwłaszcza, że odległość między kasami a półkami mikra.
Lody na mojej kupce zakupów już prawie płyną, pot pod maseczką też. Jeśli wirus w koronie był w tym czasie w troskliwym sklepie, to miał używanie w transmisji. Od poniedziałku tymczasem „uwolnione” zostają sklepy w galeriach. Boję się myśleć, w jak atrakcyjnych cenach będą spodnie albo telewizory, żeby przekonać klienta, że może je już bezpiecznie kupować w nieograniczonych ilościach. Cała nadzieja w tym, że ich promocja zacznie się od 18 sztuk. Na zdrowie!
