Gdy Guido Westerwelle wraz z ministrami spraw zagranicznych państw Trójkąta Weimarskiego przyjechał do Bydgoszczy, zachwycał się Wyspą Młyńską. Bydgoszczanie to jednak nie dyplomaci, więc nieporządek na własnym podwórku wytkną bezceremonialnie. Tak zrobił jeden z bydgoskich blogerów, Krystian Dobosz (bydgoszczwbudowie.blogspot.com), który przeszedł się po Wyspie Młyńskiej z aparatem. A że oko ma wprawne, wychwycił kilkadziesiąt usterek i błędów, które potrafią zepsuć dobry ogólnie odbiór wyspowych atrakcji.
[break]
„Wyspa Młyńska, wszyscy i wszędzie chwalą się tym miejscem. Jesteśmy wzorem dla innych miast w zakresie przywracania takich miejsc mieszkańcom. Większość oficjalnych delegacji, przyjeżdżających do miasta, jest prowadzona na Wyspę (...) Od dawna jestem zdania, że wybudowanie czegoś to najmniejszy problem. Trzeba to jeszcze utrzymać, niestety w Bydgoszczy (i nie tylko) o tym się zapomina. Idealnie widać to po Wyspie Młyńskiej” - pisze bloger.
Sypią się kafle z międzywodzia, na zdjęciach widać rozszarpane siatki pod balustradami mostków na wsypie (tam, gdzie zakochani wieszają kłódki). Połamane szczebelki ławek, zniszczone kosze na śmieci (te walają się gdzieniegdzie), obłupane cokoliki, cegły i kostki brukowe, powykrzywiane słupki, na których wiszą zabezpieczające przed wpadaniem do wody łańcuchy... Część zdjęć świadczy o zaniedbaniach opiekunów tego miejsca, część - o braku kultury gości je odwiedzających. Tak jest niestety również w bliskiej okolicy - na ul. Długiej z mającego służyć spragnionym przechodniom poidełka urządzono... popielniczkę.
Na plus ratuszowym urzędnikom zapisać trzeba, że momentalnie wychwycili wpis blogera i zadziałali.
- Poprosiliśmy Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy oraz wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, by w miarę możliwości szybko zajęły się sprawą. Te poprawki nie wymagają jakichś wielkich inwestycji, można je wykonać bez zmian w budżecie. Część usterek już usunięto - mówi nam Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta. - Poważniejszą sprawa wydaje się kwestia amfiteatru (chodzi m.in., o odpadające płytki - przyp. red.) za operą, to jej teren. Dyrektor Maciej Figas obiecał zajęcie się sprawą i poszukanie źródeł sfinansowania remontu.