Wydawało się, że stał się bliskim przyjacielem rodziny, który nawiązał świetny kontakt z siedmiolatką chorą na białaczkę. – Przyjaciel, dobra dusza – mówiła o Sebastianie mama dziewczynki.
Sebastian L. wraz z upływem czasu zdobywał coraz większe zaufanie siedmiolatki. Opowiadał rodzinie, że w przeszłości sam walczył z chorobą. – Wierzyłam mu, nie miałam wtedy pojęcia, że to wszystko jest ukartowanym przez niego planem – opowiadała nam mama dziewczynki.
Chora siedmiolatka uśmiechała się tylko przy nim, pozwoliła mu czesać w trakcie choroby swoje włosy, a potem je obciąć. Sebastian opowiadał jej rodzicom o swojej działalności wolontariusza i pozował do zdjęć z chorą dziewczynką. Mówił też, że ma misję. Było nią demaskowanie osób, które wykorzystują chore dzieci, aby wyłudzać pieniądze na leczenie. Chwalił się, że ma kilka sukcesów i dzięki niemu udało się wykryć oszustów. Opowiadał też o innych chorych dziewczynkach, dla których sam prowadził akcje pomocowe. Na swoim profilu umieszczał zdjęcia, które miały potwierdzić jego zaangażowanie w pomoc chorym dzieciom.
Po kilku miesiącach znalazł się dawca szpiku dla siedmiolatki. Dziewczynka przeszła przeszczep, a następnie wróciła do domu.
– Sebastian już wtedy był jak członek naszej rodziny, pomagał w zakupach, spędzał u córki w szpitalu mnóstwo czasu, towarzyszył jej każdego dnia – mówiła mama siedmiolatki, która niedługo później zdemaskowała pedofila.
Kobieta zaczęła zauważać, że Sebastian starał się jak najwięcej czasu spędzać sam na sam z dziewczynką. – Zaryzykowałam i powiedziałam mu, że wszystko wiem, że córka mi powiedziała, że widziałam, co jej robi. Przyznał się i powiedział, że nas zniszczy, jak ktoś się dowie – wspominała mama dziewczynki.
W marcu 2018 roku Sebastian L. został aresztowany, a już w lipcu do sądu trafił akt oskarżenia. Mężczyzna miał postawiony zarzut doprowadzenia siedmiolatki do innej czynności seksualnej. Miał ją dotykać po miejscach intymnych. W listopadzie 2018 roku ruszył jego proces. Wcześniej, już w 2010 roku, Sebastian L. został skazany za takie przestępstwo na karę więzienia w zawieszeniu. Tym razem pobytu w więzieniu nie uniknie.
W tym roku poznański sąd skazał go na trzy i pół roku więzienia. Ponadto Sebastian L. ma zakaz zbliżania się do skrzywdzonej dziewczynki, nie będzie mógł wykonywać działalności związanej z wychowywaniem czy edukacją małoletnich przez 10 lat oraz musi zapłacić pokrzywdzonej dziewczynce 10 tys. zł.
Odwołanie od wyroku zapowiedziała już prokuratura. – Złożymy apelację dotyczącą wysokości kary. Będziemy się domagali, aby była surowsza – mówi prokurator Piotr Kotlarski.
Apelacji nie planuje za to składać rodzina pokrzywdzonej dziewczynki. – W naszej ocenie wymierzona oskarżonemu kara jest adekwatna do zarzucanego czynu, w związku czym nie będziemy wnosili apelacji – mówi mecenas Grzegorz Koźmicki, pełnomocnik rodziny dziewczynki.
Czytaj więcej o sprawie:Sprawdź też:
- 50 zdjęć Poznania z lat 90. Wielu z tych miejsc nie poznasz!
- 15 kultowych miejsc w Poznaniu, których już nie ma. Pamiętasz je wszystkie?
- Głośne zabójstwa i niewyjaśnione zbrodnie. Poznań nadal kryje wiele zagadek
- Tak wygląda schron pod zamkiem zbudowany dla Hitlera
- Ściśle tajny obiekt w Biedrusku wyburzony. Co kryła budowla?
- Największa tajemnica Poznańskiego Szybkiego Tramwaju
