Minęła właśnie kolejna rocznica wybuchu II wojny światowej. Wrzesień 1939 r. był szczególnie tragiczny dla mieszkańców Bydgoszczy. Wśród ofiar byli też sportowcy spod znaku Polonii.<!** Image 2 align=none alt="Image 156535" sub="Uczniowie Szkoły Wydziałowej w Bydgoszczy. Fotografia pochodzi z 1937 roku. Drugi od lewej: Mieczysław Sporny, pierwszy z prawej: Edmund Szumiński. Fot. Archiwum Sławomira Wojciechowskiego">
Jeszcze przed wybuchem wojny część członków klubu i osób, które w międzywojniu były związane z BKS Polonia, została zmobilizowana. Wśród nich znaleźli się m.in. porucznik rezerwy Zygmunt Kochański, porucznik rezerwy Mieczysław Robiński, sierżant pilot Wiktor Sydor, Klemens Biniakowski, Kazimierz Dydyński, Brunon Podgórski. Inni, tak jak bokser Edward Rinke, Mieczysław Sporny, syn prezesa KS Polonia Józefa Spornego, działacz klubu Bernard Golz, włączyli się do walki z chwilą, gdy wybuchła w mieście niemiecka dywersja.
Po wkroczeniu Wehrmachtu do Bydgoszczy władze klubu zostały aresztowane w oparciu o wcześniej przygotowane listy. Niemcy odwiedzili nawet dom prezesa Polonii z lat 1936-1937, Aleksego Siwkowskiego, który już od dwóch lat nie żył.
Edmund Szumiński - najstarszy żyjący polonista - powiedział, że członkowie klubu stali w piwnicy w wodzie, a okupanci szyderczo nakazywali im śpiewanie hymnu klubowego, szczególnie drugiej zwrotki, w której poloniści odgrażali się, że... „Gdy przyjdzie z wrogami się zmierzy,ć poznacie Polonię, czym jest”. Na marginesie tego wydarzenia przykre jest, że działacze żużlowego klubu od roku puszczający hymn przed prezentacją zawodników, dla oszczędności czasu (35 sekund), zrezygnowali z odtwarzanie tejże zwrotki, emitując tylko pierwszą część hymnu.
Zakładnikiem nie zdążył być ostatni przedwojenny prezes Polonii, Leopold Kindermann, właściciel sklepu drogeryjnego przy ul. Dworcowej (tuż za ul. Królowej Jadwigi). Prezes Polonii to była charakterystyczna dla Pomorza postać. Dla polskiej skrajnej prawicy Kindermann był po prostu Szwabem. Nacjonaliści, bywało, malowali mu na sklepie świnie z podpisem: „Nie kupuj u Niemca”. Natomiast dla lokalnych Niemców o poglądach faszystowskich Kindermann był Polakiem. Był on liderem niewielkiej bydgoskiej frakcji politycznej Niemieckiej Partii Mieszczańskiej, ugrupowania, które działało w opozycji do Deutsche Vereinigung, głównej partii mniejszości niemieckiej na Pomorzu i w Wielkopolsce. Tak naprawdę był on spolonizowanym Niemcem. Miał dwóch synów, obaj należeli do Polonii. Jeden z jego chłopaków był bardzo dobrym lekkoatletą - biegał długie dystanse. Młodzi Kindermanowie uczyli się w polskim Gimnazjum Humanistycznym.
Skok przez okno
We wrześniu 1939 r. bydgoscy Niemcy w mundurach SS zapragnęli wyrównać z kupcem i jego rodziną rachunki. Podczas wchodzenia do domu Kindermanowie spanikowali, postanowili uciekać czy też nawet bronić się? Jeden z synów wyskoczył przez okno i schował się na podwórku kamienicy w przybudówce i dzięki temu przeżył. Drugiego syna prezesa oraz jego samego esesmani zastrzelili na miejscu. Ocalały polonista wyprowadził się do krewnych do Nakła. Został kolejarzem. Po wojnie przez jakiś biegał długie dystanse w barwach bydgoskiej Brdy.
Wśród pierwszych aresztowanych był należący do młodego pokolenia polonistów miłośnik klubu Wilhelm Gładysz. Pojawił się on nieświadomie na ulicy przy Starym Rynku w niewłaściwym czasie, gdy Niemcy zatrzymywali polską ludność cywilną jako zakładników. Polonista, młody dobrze zbudowany mężczyzna, gdy wracał przez rynek do domu, także został aresztowany i w konsekwencji rozstrzelany. Jego nazwisko jest umieszczone na tablicy przy pomniku na Starym Rynku. Gładysz był wyjątkowym jak na czasy przedwojenne znawcą angielskiej piłki nożnej. To on zaraził - jak wspominał mi Edmund Szumiński - wielu chłopaków z okolic Nowego Rynku futbolem.
Zabity przez dywersantów
Wspomniany Mieczysław Sporny, zginął zabity przez dywersantów 3 września przed stadionem swojej Polonii. Jego matka Helena w 1960 r. tak wspominała tamto wydarzenie:
„Dnia 3 września 1939 r. około godziny 10.30 usłyszałam strzelaninę w rejonie ulic Moniuszki, Chopina i Sportowej. Trwała ona do godziny 16.00. Później, o godzinie 18.00, zaczęła się znowu, była już jednak słabsza. Tegoż dnia około godziny 20.00 mój syn Mieczysław urodzony w 1920 r. obchodził wraz z Rubińskim, zamieszkałym przy ulicy Chopina 24, z ramienia Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej rejon Moniuszki, Chopina i Sportowej. Z obchodu tego nie powrócił. W poniedziałek rano udałam się do komendanta blokowego LOPP p. Gryczy, zamieszkałego przy ulicy Chopina 28, aby się dowiedzieć, co się stało z moim synem. Ten oświadczył, że mój syn został zabity i określił miejsce, gdzie to się stało. Następnie udałam się do mieszkania Rubińskiego. Leżał on w łóżku z obandażowaną ręką. Od niego dowiedziałam się o wszystkim. Otóż podczas obchodu wspomnianych ulic, kiedy znaleźli się na ulicy Sportowej przy Stadionie Miejskim, nadjechał wóz konny, na którym znajdowali się żołnierze w polskich mundurach. Zeskoczyli oni z wozu i krzyknęli: Hande hoch! Oraz dwukrotnie strzelili z pistoletu. Syn mój ugodzony kulą w skroń zginął na miejscu, a Rubiński został postrzelony w rękę. Zabójcy wskoczyli na wóz i szybko odjechali ul Leona XIII w kierunku kościoła św. Wincentego a’Paulo. Rubiński chciał przenieść zwłoki mego syna na narożnik ul. Chopina, ale kiedy tam się zbliżył, strzelano do niego ze Stadionu Miejskiego. Mimo to udało mu się przenieść ciało na ul. Chopina, gdzie leżało do mojego przyjścia. Zwłoki syna (…) w czwartek 7 września 1939 r. pochowałam na cmentarzu przy ul. Stepowej na Bielawach. We wtorek 5 września 1939 r. Niemcy zabrali z domu z łóżka Rubińskiego i odtąd wszelki ślad po nim zaginął.”
Dramat rodziny
Dramat rodziny Spornych zaczął się jednak 8 lat wcześniej. W czerwcu 1931 r. ojciec Mietka, oddany prezes Polonii, czynny sportowiec drużyny oldboyów, zmarł w wieku 36 lat na obustronne zapalenie płuc. Jego żona Helena uważała, że to przez fakt, że ganiał za piłką, „wypluł płuca i oskrzela”. W całej swojej zrozumiałej rozpaczy obwiniła za śmierć męża klub sportowy. Nie było mowy o tym, by Mietek mógł oficjalnie grać w Polonii. Regularnie bywał jednak na meczach i często zza bramki dyrygował poczynaniami piłkarzy.
22 września 1939 r. w Boryszewie nieopodal Żyrardowa rozstrzelano 50 żołnierzy Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej. W grupie tej był strzelec Władysław Bonk - piłkarz biało-czerwonych z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Żołnierze BBON wycofując się przed formacjami Wehrmachtu, wieczorem 3 września wkroczyli do Bydgoszczy i zwalczali niemiecką dywersję. Po przegranej bitwie nad Bzurą, w której ranny m.in. został współzałożyciel Polonii, porucznik rezerwy Mieczysław Robiński, bydgoscy żołnierze dostali się do niewoli. 20-21 września 1939 r. przebywali oni jako jeńcy na stadionie w Żyrardowie. 21 września wszystkim żołnierzom BBON kazano wystąpić z tłumu 30 tysięcy zatrzymanych, obiecując im powrót do domu. Wystąpiło około 200 żołnierzy. Udali się oni z Żyrardowa do Sochaczewa, a następnie Boryszewa. Dnia następnego spośród 200 polskich żołnierzy wytypowano 50. Podczas polowej rozprawy „udowodniono” członkom BBON udział w masakrze ludności niemieckiej 3-4 września w Bydgoszczy, a tym samym złamanie konwencji genewskiej.
Ocalić od zapomnienia
Przygotowując materiał do tego artykułu odszukałem grób Mieczysława Spornego, pochowanego na cmentarzu na Bielawkach. Po rozmowie w biurze parafialnym bydgoskiej bazyliki dowiedziałem się, że grobem oficjalnie (opłata) od 10 lat nikt się nie opiekuje i jest on zagrożony likwidacją! Kibice klubu zgromadzeni w Stowarzyszeniu Pomagamy Polonii zareagowali bardzo szybko, przekazując środki na opłatę miejsca pochówku do 2020 r.! Wczoraj po treningu o godz. 19.20 symboliczny znicz w miejscu gdzie zginął Mieczysław Sporny zapalili piłkarze pierwszej drużyny Polonii wraz z trenerem Maciejem Karabaszem.(nad)
Żródła: Edward Serwański, Dywersja niemiecka i zbrodnie hitlerowskie w Bydgoszczy na tle wydarzeń w dniu 3 IX 1939, Wydawnictwo Poznańskie 1981. Kuczma Rajmund: W obronie ojczyzny. Bydgoski Batalion Obrony Narodowej 1939. Bydgoszcz 2000. Rozmowa z Edmundem Szumińskim. Archiwa Biura Parafialnego Bazyliki w Bydgoszczy.
Fakty
Powyższy tekst jest fragmentem książki Sławomira Wojciechowskiego pt. „Zapomniane pokolenie. Polonia Bydgoszcz 1920-1949”, której skład jest już na ukończeniu.