MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Paskudne geny decydentów

Redakcja
Wszystkie chyba media w ostatnich dniach obiegła informacja, że od kwietnia będziemy mogli latać nowymi, tanimi liniami nie do ciepłych krajów, lecz pomiędzy portami lotniczymi w Polsce. OLT Express, bo tak się ten przewoźnik nazywa, kusi atrakcyjnymi warunkami. Z Krakowa do Gdańska można przefrunąć w cenie od 99 złotych, pasażerowie do 16 lat płacą połówkę, a niemowlaki podróżują za darmo.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Wszystkie chyba media w ostatnich dniach obiegła informacja, że od kwietnia będziemy mogli latać nowymi, tanimi liniami nie do ciepłych krajów, lecz pomiędzy portami lotniczymi w Polsce. OLT Express, bo tak się ten przewoźnik nazywa, kusi atrakcyjnymi warunkami. Z Krakowa do Gdańska można przefrunąć w cenie od 99 złotych, pasażerowie do 16 lat płacą połówkę, a niemowlaki podróżują za darmo. Nawet gdyby w tej ofercie sporo było marketingowej blagi, to perspektywa regularnych połączeń lotniczych z dziewięcioma miastami w kraju, zamiast z jedną Warszawą, z czego bydgoszczanie muszą się cieszyć dziś, warta jest zachodu. Ale chyba nie dla wszystkich. Bydgoszcz nie znalazła się na mapie połączeń OLT Expressu.

Rzeczniczka naszego Portu Lotniczego komentuje ten stan rzeczy z olimpijskim spokojem: „Jesteśmy w kontakcie z firmą OLT Express. Nowa siatka lotów tej linii robi wrażenie i życzymy przewoźnikowi sukcesów w jej rozwijaniu”. Cóż za podręcznikowa dyplomacja! W tym samym duchu można by też gratulować prezydentowi Ugandy budowy pierwszego odcinka autostrady w jego pięknym kraju. Owszem, położona centralnie Bydgoszcz nie musi zabiegać o połączenia lotnicze z Poznaniem czy Gdańskiem, ale już loty do Wrocławia czy Szczecina, o Rzeszowie, Krakowie i Katowicach nie wspominając, pozwoliłyby zaoszczędzić sporo czasu i mitręgi. Może więc menedżerowie bydgoskiego Portu Lotniczego przestaną się życzliwie przyglądać i spróbują wkręcić nas do tego biznesu.

<!** reklama>Swego czasu władze województwa wypięły się na współwłaściciela OLT Express - Jet Air, zrywając z nim umowę na obsługę lotów z Bydgoszczy do Warszawy. Ale przecież w interesach nie ma sentymentów ani resentymentów. Liczą się korzyści. Byłaby to bardzo kompromitująca sytuacja, gdyby okazało się, że korzyści uciekły tylko z tego powodu, że jeden VIP z drugim VIP-em są ze sobą na noże.

Łamy „Expressu Bydgoskiego” dość nieoczekiwanie stały się parę dni temu miejscem dialogu pomiędzy prezydentem Bydgoszczy Rafałem Bruskim a Elżbietą Rusielewicz, pełnomocnikiem prezydenta Bydgoszczy ds. centrum wystawienniczego. Służbowa zależność na pierwszy rzut oka wydaje się tu ewidentna, ale gdy posłucha się obojga, oczywistość przestaje być oczywista. Z tonu wypowiedzi można wysnuć wniosek, że prezydent ze swoją pełnomocniczką rozmawia rzadko, a szczerze - nigdy. No bo kto by o bezpośrednim podwładnym wypowiadał takie zdanie: „Jeśli chodzi o panią pełnomocnik, to politycznie się z nią nie zgadzam, ale skoro bliżej jej do Romana Jasiakiewicza, to nie mój problem”. Cymes, wyższa szkoła dyplomacji. Tak mógłby się wysłowić w brytyjskiej Izbie Lordów lider Partii Konserwatywnej o liderze Partii Pracy. Ja, skromny uczniak w dyplomatycznej podstawówce, wystarczająco dużo jednak pojmuję, by zrozumieć, że pani Rusielewicz nie jest żadną podwładną prezydenta, tylko kimś, kogo mu wsadzono na etat z politycznego rozdania i kogo on się pozbyć nie może. Byłby to z kolei wyłącznie jego problem, gdyby nie fakt, że Bydgoskie Centrum Targowo-Wystawiennicze miast stać od roku, leży i jedynie pięknie kwiczy: o dwóch halach o łącznej powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych, a w nich - tylko na początku - przynajmniej czterech dużych imprezach targowych, przetykanych mniejszymi kiermaszami. Tak, marzenia są zawsze bez wad...

<!** Image 4 align=none alt="Image 185826" sub="Elżbieta Rusielewicz ma wizję. A czy ma szefa? FOT. Tadeusz Pawłowski">Zdaniem posła PO Pawła Olszewskiego, radny i jeden z filarów bydgoskiego SLD, Jacek Bukowski, jest genetycznie obciążony: ma w sobie „geny destrukcji i kunktatorstwa”. Brzmi to efektownie, acz niegroźnie. Bo jeśli gen destrukcji podpowie Bukowskiemu „zniszcz”, to gen kunktatorstwa w mig go zastopuje: „lepiej poczekaj". Widać jednak w bydgoskim PO panuje przekonanie, że gen destrukcji u radnego SLD jest mocniejszy, bo wiceprezydent Markowski naskarżył na Bukowskiego do przewodniczącego Rady Miasta, że Bukowski jako przewodniczący Komisji Gospodarki Przestrzennej zwołał posiedzenie niezgodnie ze statutem. Poświęcono je budowie spalarni śmieci. Sądząc po składzie zaproszonych gości: przedstawicieli rad osiedli, organizacji ekologicznych i firm wywożących śmieci, rzeczywiście gen destrukcji u radnego przeważa. I każe mu spalić spalarnię. Rachunek polityczny musi być z tym w zgodzie - w innym wypadku zadziałałby gen kunktatorstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera