Solanki jesienią wyglądają pięknie. Ale ta pora roku wkrótce minie, więc w parku trwają przygotowania do mrozów oraz opadów śniegu.
<!** Image 2 alt="Image 160019" sub="Kuracjusze łapią ostatnie promienie słońca na najczęściej odwiedzanym w Solankach placu przed muszlą koncertową Fot. Jarosław Hejenkowski
">W parku nie ma już żadnych letnich kwiatów, które przyciągały oczy kolorami. Sporym problemem są jednak inne rośliny – drzewa – z których sypie się mnóstwo liści. Czyszczone są z nich główne alejki.
- Lubię chodzić bocznymi alejkami, bo szelest liści pod stopami jest bardzo przyjemny - zwierza się pani Wiesława Ziółkowska odbywająca kurację w Inowrocławiu.
Szef opiekującego się Solankami Zakładu Zieleni Miejskiej Grzegorz Kruk ocenia, że do końca listopada powinny spaść już wszystkie liście.
- Zostaną tylko dębowe, które spadną na wiosnę - mówi.
<!** reklama>Większym od zieleni zmartwieniem dla opiekunów parku jest jednak „martwa natura”, czyli choćby urządzenia nawadniające i wodotryski. Gdy nadejdą mrozy, w rurach nie może być wody, bo wtedy wszystko by popękało. - Ze wszystkich woda jest już spuszczona oraz są one odpowietrzone. Wiele urządzeń zostało także zdemontowanych, bo są z mosiądzu, więc nie chcemy kusić złomiarzy - przyznaje Grzegorz Kruk.
W zakładzie zieleni trwa jeszcze ostatni przegląd lampek diodowych, które pojawią się zamiast czynnej fontanny naprzeciwko muszli koncertowej. Póki co, z ostatnich promieni słońca korzystają tam kuracjusze. - Chodzimy tu posiedzieć, bo to najbardziej nasłonecznione i osłonięte od wiatru miejsce w parku. Łapiemy promienie póki jeszcze są, choć pewnie się już nie opalimy - przyznają panie Zofia i Maria, które spotkaliśmy przed muszlą kilka dni temu.
Intensywne przygotowania do zimy widać także po zachowaniu mieszkańców Solanek. Najbardziej zabiegane są w nim wiewiórki, które gorączkowo krzątają się wśród drzew, zbierając zapasy. Jeśli ich zabraknie, nie muszą się martwić. Gospodarze parku dokarmiają je na stanowiskach za muszlą koncertową.