https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pączek w pół nadziany

Katarzyna Kabacińska
Rozmowa z SEBASTIANEM GONCIARZEM, reżyserem gal sylwestrowych w Operze Nova w Bydgoszczy

Rozmowa z SEBASTIANEM GONCIARZEM, reżyserem gal sylwestrowych w Operze Nova w Bydgoszczy

Jest coś takiego jak recepta na udane show, powiedzmy: sto metrów schodów, 20 par gołych, zgrabnych nóg i duuużo piór? <!** reklama>

(śmiech) To tak, jakby pani zapytała o przepis na przebój, tymczasem nic mi o tym nie wiadomo. Ale jeśli chodzi o show, to takie stereotypowe wyobrażenie z piórami gdzieś tam funkcjonuje, ja jednak staram się być od niego możliwie najdalej! I to nie tylko ze względów artystycznych, którymi się kieruję... Już po raz trzeci przygotowuję w Operze Nova galę sylwestrową i powiem krótko - muzyczne wysublimowanie waszej publiczności wysoko wiesza poprzeczkę. Bydgoszczanie po prostu znają się na operze i na balecie. Mam ogromny sentyment do tego miejsca i głośno protestuję, gdy słyszę, że Bydgoszcz jest artystyczną prowincją. Nie macie powodów do żadnych, podkreślam, żadnych kompleksów w tej mierze! A to zobowiązuje mnie do tego, żeby rozrywka, którą proponuję, była na poziomie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 183364" >

Ubiegłoroczni uczestnicy gali sylwestrowej podkreślają, że miał Pan pomysł na każdą piosenkę, a jednocześnie tworzyły one spójną całość w klimacie kabaretu. Czyli nie ma mowy o prostych składankach, z jakimi tak często mamy do czynienia na estradzie?

W żadnym razie! Uciekam od modelu koncertu dla koncertu, którego scenariusz wygląda zawsze tak samo: piosenka, przerywnik, piosenka, przerywnik... Mam zamysł, aby przeprowadzić widza przez jakąś opowieść i moja w tym głowa, by raz był on uśmiechnięty, kiedy indziej zadumany. Przy tym zależy mi na tym, aby to zamyślenie i ten uśmiech były świadome, bo tu o śmiech chodzi, a nie o rechot! A podróż, w którą chcę zabrać publiczność, dla jednych - poprzez przypomnienie piosenek z lat ich młodości czy nawet z międzywojnia - będzie nostalgiczna, dla innych stanie się odkryciem nieznanych utworów. Przyznaję, że w konstruowaniu takiej opowieści inspirują mnie artyści, z którymi pracuję. To fantastyczne, że ludzie, którzy na co dzień tworzą poważną operę czy balet, w lot chwytają moje intencje i z radością je realizują, wkładając weń swoją inwencję i talent. Dzięki temu widz może nawet zapomnieć o bożym świecie, o wszystkich kłopotach dnia codziennego i bawić się, wymachując w górze „marynarą”. Wszak to sylwester!

I żadnej taryfy ulgowej, skoro to sylwester z szampanem szumiącym w głowach czasem od samego rana?

Wiem, że mamy takie przykłady z minionej epoki, ale u mnie to niemożliwe z prostego powodu - zbyt kocham widza! Dla mnie największą satysfakcją jest to, że publiczność (zawierzając nam, realizatorom) razem z nami wsiada do pociągu pt. „Gala sylwestrowa” i odbywa muzyczną wędrówkę przez lata 20., lata 30., nawet 50. i te całkiem współczesne, nie stroniąc i od arii operowych, o których dyrektor Figas mówi, że wielu rozpoznaje je tylko dzięki wykorzystaniu w reklamach. Ale wie pani, ja nie mam nic przeciwko temu... Do niektórych ludzi bowiem tylko w ten sposób trafia piękno muzyki, reklama daje jej więc nowe życie, pokazując jednocześnie, że ta muzyka wcale się nie zestarzała.

A propos dyrektora, jak tym razem obsadził Pan Macieja Figasa, który rok temu brawurowo odegrał szeryfa?

Za dużo nie zdradzę, powiem tylko, że dyrektor& będzie obiektem zainteresowania artystów ze sceny.

Może inaczej Pana nadkruszę - sylwestrowe spektakle zwykle wybiegają trochę w przyszłość, a tej u nas nie ma bez EURO! Czy wyskoczy Boniek w uliczkę, którą znam w Barcelonie?

Wyskoczy, wyskoczy, bo od piłki nie uciekniemy. Ale piosenka będzie inna, moja ulubiona - „Trzej przyjaciele z boiska”, która rozpocznie w spektaklu pewną historię... I koniec, nic więcej nie powiem!

Współreżyserował Pan takie musicalowe hity, jak, m.in., „Crazy for you” Gershwina, „Koty”, „Grease”, „Upiór w operze” Webera, „Miss Sajgon” i „Les Miserables” Schoenberga, a ostatni musical to „Aladyn JR we współpracy z firmą Disney. Nie mogę więc takiego specjalisty nie zapytać o eksperymentalną „Politę” - musical spółki Józefowicz, Stokłosa.

Z dyrektorem Wojciechem Kępczyńskim już od 1999 r. współpracuję w teatrze „Roma”, gdzie razem robimy wszystkie musicale, inspirując się nawzajem. Ale, gdy 20 lat temu przeszedłem chyba pierwszy w Polsce casting do musicalu i dostałem się do „Metra” Józefowicza, to on pokazał mi inne myślenie o współczesnym teatrze! Dlatego tak mu kibicuję...

Tańczył Pan w „Metrze”, to kim Pan właściwie jest - tancerzem, aktorem, choreografem czy reżyserem?

Skończyłem szkołę baletową w Gdańsku, a później warszawską Akademię Muzyczną. Teraz jednak najbliższy mi jest świat musicali i nie ukrywam, że chcę namówić dyrektora Figasa na jakąś premierę! A „Politę”, oczywiście, widziałem i uważam, że tak jak w latach 90. Józefowicz wniósł do teatru nową jakość, tak teraz jego eksperyment z 3D jest krokiem naprzód w wykorzystaniu techniki na potrzeby sztuki, ważne jednak - sam czuwam nad tym w swoich realizacjach - by zachować proporcje. Opera Nova ma duże możliwości techniczne, ale czasem warto pączka nie nadziewać do pełna, by nie przesłodzić. Jednak, gdy tworzy się coś nowatorskiego, nie wie się o tym, dopóki się tego nie zrobi. Józefowicz jest na tyle świadomym i kreatywnym twórcą, że będzie szukał balansu między techniką a artystycznym wyrazem „Polity”. Ja trzymam kciuki, by te poszukiwania przyniosły satysfakcję jemu, ale przede wszystkim widzom.

Panu chyba tej satysfakcji nie brakuje na wieść o gigantycznych kolejkach stojących przez Operą Nova po bilety na koncerty sylwestrowe, których tym razem będzie aż siedem.

Siedem, a nie siedemset? (śmiech) Ja jestem przyzwyczajony do takich liczb, bo tyle odsłon miał „Upiór w operze”! A poważnie, to zainteresowanie, rzeczywiście, jest niesamowite... Tylko czy pani wie, jaki to stres, gdy dowiaduję się, że wyprzedano bilety na spektakl, który jest jeszcze w powijakach? Na szczęście to i mnie, i cały zespół ogromnie mobilizuje. Zresztą u mnie nie ma, że „nie dam rady”, jestem urodzonym optymistą i żartuję, że uśmiech to benzyna, która mnie napędza..

Gala sylwestrowa w Operze Nova:

  • 29.12. o godz. 19.00,
  • 30 i 31.12. o godz. 16.30 i 20.00
  • Gala noworoczna: 1.01. o godz. 17.00 i 2.01. o godz. 19.00.

Reżyseria Sebastian Gonciarz, kierownictwo muzyczne Maciej Figas, choreografia Iwona Runowska, scenografia Mariusz Napierała, przygotowanie chóru Henryk Wierzchoń; występuje zespół Opery Nova

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wojtek
Dobrze ze mamy takich ludzi.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski