Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osuch nie owija w bawełnę. Cała prawda o Zawiszy

Marek Fabiszewski
Konferencja prasowa na ZawiszyKonferencja prasowa na Zawiszy
Konferencja prasowa na ZawiszyKonferencja prasowa na Zawiszy Tomasz Czachorowski
- Powiem otwarcie: po meczu byłem mocno wk...ny! Tak po ludzku. Bo ten mecz powinniśmy spokojnie wygrać, to był nasz obowiązek. Ta pierwsza połowa, oprócz chyba spotkania z Zulte-Waregem u nas, była najlepsza w wykonaniu zespołu w tym sezonie. W przerwie nie mogłem uwierzyć, że prowadzimy tylko 1:0.

Tak Radosław Osuch, właściciel zespołu Zawiszy, rozpoczął rozmowę z „Expressem Bydgoskim”, komentując przegrane spotkanie z Podbeskidziem 1:2. A potem było także bez ogródek i owijania w bawełnę...

- Dobrze mi powiedział „Wieszczu” (Tomasz Wieszczycki, komentujący mecz dla Canal+ Family - przyp. Fa): „Słuchaj, jak się nie wygrywa do przerwy 3:0, to się przegrywa. W sytuacjach, w „setkach”, było 10:4 dla was”. Naprawdę szkoda tych trzech punktów. Ale Podbeskidzie w porównaniu z Koroną, która w sumie sama strzeliła sobie bramki, to był lepszy zespół. W drugiej połowie zaczęli grać szybko, szeroko. Zwietrzyli szansę, wiedzieli, że my padniemy, bo jednak w tej pierwszej połowie było niezłe tempo. Dramat byłby wtedy, gdybyśmy nic nie grali, bo wtedy widzisz, że jest katastrofa. A tu akcja za akcję.

O trenerze Paixao

- W ogóle nie ma takiego tematu, żebyśmy mieli się rozstać z trenerem Paixao. Ma u mnie kredyt zaufania i może spokojnie pracować dalej, choć oczywiście szkoda tych szans i straconych punktów. Sytuacja przypomina tę z ubiegłego roku, gdy za trenera Tarasiewicza też mieliśmy mały falstart. Podobne są też okoliczności: doszli nowi zawodnicy, zespół jest w przebudowie i musi się zgrać, nabrać siły i pewności siebie. Wtedy po awansie mieliśmy bardzo mało czasu na przygotowania do sezonu, teraz było tak samo, bo doszła jeszcze Liga Europy. Chcieliśmy jej, bo wiadomo: prestiż, nowe wyzwanie, ale tak naprawdę te mecze z Zulte-Waregem zakłóciły nam cykl. Trener mówił mi, że zawodnicy dostali trzy razy cięższy trening, a ponieważ wielu z nich w ostatnich miesiącach nic nie robiło, to według niego pierwszych pięć meczów będzie bardzo trudnych. I rzeczywiście tak jest. Z Jagą do przerwy 0:0, nie było najgorzej, ale po przerwie dostaliśmy trzy bramki. Z Podbeskidziem to samo, do przerwy 1:0, a potem dwie bramki. Zrobiliśmy badania krwi i wyniki były dramatyczne. Na przykład Samuel miał wskaźnik czegoś tam 1200, nie znam się, a norma jest 300. Jest po prostu przemęczony, powinien przeleżeć w szpitalu pod kroplówką pięć dni. Oni naprawdę od początku ciężko trenują, Paixao im nie ustępuje, ale on mówi, że muszą to po prostu przerobić. Jak dobrze pracują, to im jeszcze dokłada. Jest pewny swoich metod, to co mówił, to się na razie sprawdza. A ja mu wierzę.

O graniu meczów o 15.30

- Ten terminarz na początek sezonu to w ogóle jakaś masakra. Dali nam pięć meczów o 15.30. I jeszcze ta pogoda. Niech ktoś wejdzie na murawę, gdzie jest z 50 stopni i niech sobie tam pobiega z jęzorem do ziemi. To jest jakieś chore, żeby wyznaczać mecze na tę godzinę i jeszcze dwa, jakby nie można było ich rozegrać o 18.00, albo o 20.30. Przecież to jest ogromna różnica, przede wszystkim w tej parówce. Po co mordują cztery drużyny tydzień w tydzień o 15.30? Do tej pory nie było żadnych lig poza francuską, więc nie było problemu z czasem i ramówką telewizyjną.

O nowych zawodnikach

Z Podbeskidziem wszedł Brazylijczyk Porcellis. Miał z osiem sytuacji, które sam zrobił, albo dobrze się pokazał. Widać, że piłka szuka go w polu karnym. Od razu było widać nową jakość w ataku. To był jego pierwszy mecz w Zawiszy, wystarczy, że się lepiej zrozumie z innymi i będzie OK. W drugiej połowie zagraliśmy nawet dwoma napastnikami! A ten Grek Argyriou na prawej obronie, który nie grał 9 miesięcy? Od Lewczuka jest silniejszy, lepszy technicznie i w ofensywie. Rozmawiałem z Rogerem, kiedy grali razem w AEK Ateny i walczyli o mistrzostwo Grecji. Mówi, że to kapitalny piłkarz. A Mica, który jeszcze nie zdążył zadebiutować? Wszyscy śmiali się z tego, że kupiłem zawodnika w gipsie, ale on tej kontuzji nabawił się w ostatnim meczu w Portugalii, nawet przez jakiś czas nie wiedział, że ma złamaną kość w stopie. A Wagner? On też dopiero się rozkręci.

O transferach z zagranicy

- Słyszę, że robię z Zawiszy taką drugą Pogoń jak za Ptaka, że samych Brazylijczyków, piłkarzy z zagranicy ściągam. Mówią to ci, którzy nie wiedzą o co chodzi. W ubiegłym sezonie wszyscy byli zachwyceni, jakie to Osuch trafne transfery porobił. Teraz przed sezonem dzwoniłem do 20 polskich piłkarzy, nie byle jakich. 15 z nich odpowiedziało mi mniej więcej tak: sorry, Radek, jesteś fajny chłop, chętnie zagralibyśmy u ciebie, ale my chcemy jeszcze pożyć, pograć, a nie być „wkładami do koszulek”. Tak to nasi kibice z osławionej trybuny B działają „na korzyść” swojego klubu. Z kolei pięciu pozostałych zaśpiewało takie pieniądze, że od razu podziękowałem. W tej chwili ze względu na tę atmosferę do Zawiszy z polskich piłkarzy może przyjść ktoś, kto ma już po trzydziestce, dwa sezony do końca kariery i wszystko mu jedno, a nie ktoś, kto ma 25 lat, wszystko przed sobą i nie ma ochoty być opluwany. Więc skąd to zdziwienie, że sięgam za granicę? Kimś przecież muszę grać. Poza tym piłkarze z zagranicy są trzy razy tańsi od naszych, którzy i tak nie gwarantują jakości. Za pieniądze z Legii za Lewczuka mogłem ściągnąć trzech piłkarzy typu Wagner, czy Mica.

O kontuzjach

Mamy sporo kontuzji i wynikają one z tego, że ubiegły sezon mieliśmy bardzo ciężki. Dla tych piłkarzy normą było 30 meczów w sezonie, a tu doszło siedem kolejnych i jeszcze maraton w Pucharze Polski. Wójcicki teraz za to płaci, podobnie jak Lewczuk. Prezes Leśniodorski pyta się, kogo ja mu sprzedałem, jakiegoś emeryta? Mamy pecha jeśli chodzi o bramkarzy. Najpierw Kaczmarek, a teraz Sandomierski. Bezsensowny był uraz Kaczmarka, gdy zawodnik wszedł w niego na 12 metrze, gdy nie miał żadnych szans na cokolwiek. Potem menadżer tego zawodnika chciał go wcisnąć do Zawiszy. Wkurzyłem się i powiedziałem, żeby spadał. Ten głupi faul kosztował mnie już 300 tysięcy. Nie dość, że bramkarz nie gra, a muszę mu płacić, jest już po dwóch operacjach, które też kosztują, to jeszcze musiałem ściągnąć kolejnego bramkarza, który za darmo tu nie gra. No i on też ma teraz kontuzję.

O Goulonie i Masłowskim

Trzy dni temu (rozmawialiśmy w poniedziałek - przyp. Fa) przyszedł do mnie Goulon i powiedział, że jest zszokowany jakością zespołu, w porównaniu z tym, co było, gdy on doszedł na pierwszy sezon w ekstraklasie, a tym co widzi teraz. Według niego, to różnica trzech poziomów. Jestem pewien, że lepszy Zawisza, bardziej skuteczny, pokaże się już niedługo, bo jesteśmy naprawdę mocni personalnie. Teraz wszyscy pytają się, kiedy do gry wróci Goulon. A on już trenuje z zespołem i pod koniec sierpnia będzie do gry. A Masłowski miesiąc później. Słyszę też pytania, kiedy „Masełko” zostanie sprzedany, albo jakie są gwarancje, że zagra w Zawiszy do końca sezonu. Już mam dość tego tematu. Nie ma żadnych gwarancji. Ja go tu ściągnąłem, tu się wypromował i jak będę chciał, to go sprzedam, gdy będzie to w interesie klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!