- Realistycznie patrząc moim głównym celem jest bycie kierowcą. Dopóki mam pasję, będę się ścigał - podkreśla Robert Kubica, którego współpraca z Orlenem rozpoczęła się pod koniec 2018 roku. W 2019 r. Polak wrócił dzięki niej do Formuły 1, początkowo jako kierowca Williamsa. Przez kolejne dwa sezony był rezerwowym w Alfie Romeo i tak będzie nadal.
- Umowa na 2022 rok jest mniej więcej taka sama, jak poprzednia. Trochę lepsza, co jest zupełnie naturalne - mówi prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Podkreśla, że wsparcie dla Kubicy nie jest jedynie filantropią. - Nasi klienci przyznają, że korzystają ze stacji Orlen również dlatego, że wspieramy polskich sportowców, a aż 70 procent z nich kojarzy z naszą marką właśnie Roberta Kubicę. Formuła 1 to z kolei znakomita platforma reklamowa dla działań marketingowych i naszego biznesu za granicą - przyznaje.
Satysfakcji z pozostania w F1 nie kryje również Kubica, dla którego jednak współpraca z Alfa Romeo, choć ważna i prestiżowa, nie będzie w 2022 roku najważniejsza. Polski kierowca udanie rozpoczął w tym roku przygodę z wyścigami długodystansowymi. Zaczął od występu w Rolex 24 at Daytona w serii IMSA, później pojechał cały sezon w European Le Mans Series (a jego belgijski zespół Orlen Team WRT wygrał całą rywalizację). Zaliczył też trzy starty w FIA WEC, w tym w legendarnym 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.
Co więcej, był bliski zwycięstwa. Samochód załogi w składzie Kubica - Louis Deletraz - Yifei Ye uległ awarii na ostatnim okrążeniu, a jego team stracił pewną wygraną w kategorii LMP2. Do historycznego (wcześniej nie dokonał tego żaden Polak) sukcesu zabrakło mu dosłownie dwóch minut.
- 16 minut przed końcem powiedziałem w żartach Louisowi, że skoro wygrywam za pierwszym razem, to już nie muszę więcej tu przyjeżdżać. Nie wygrałem więc wracam. Mam do czego, bo 24 Le Mans na świecie jest równie prestiżowy co Formuła 1 - podkreśla Kubica.
