Jan Szopiński, radny województwa minionej kadencji uważa, że bydgoski port obsługuje zbyt mało lotniczych połączeń.
Pod koniec maja minął rok od chwili przejęcia przez samorząd wojewódzki bydgoskiego Portu Lotniczego.
- W tamtym czasie to był jedyny sposób na uratowanie bydgoskiego lotniska - uważa Jan Szopiński. - Poprzedni właściciel chciał się przecież pozbyć go za wszelką cenę. Mógł też rozsprzedać majątek.
Minusem, zdaniem obecnego wiceprezydenta Bydgoszczy, jest ciągle spadającą liczba pasażerów i obsługiwanych tras, zwłaszcza międzynarodowych.
<!** reklama>
- Liczyłem na to, że samorząd województwa włoży więcej energii w zdobywanie kolejnych połączeń - podkreśla Jan Szopiński. - Województwo ma przecież pieniądze na różnego rodzaju działania promujące region. Można było wykorzystać je na uruchomienie nowych połączeń.
W ubiegłym roku, przypomina Jan Szopiński, wówczas były radny, ówczesny prezydent Konstanty Dombrowicz nie mógł się porozumieć z marszałkiem Piotrem Całbeckim w sprawie Ryanaira.
- Przez dwa miesiące trwały dyskusje o tym, kto jest winny Irlandczykom pieniądze - mówi Jan Szopiński. - Wydawało mi się, że teraz to się zmieni.(hw)