Trener Unii Jacek Łukomski sam przez wiele sezonów był piłkarzem tego klubu i to on kilka lat temu podjął się próby jego reanimacji. Do tej pory wychodzi mu to znakomicie. Ostatnio drużyna mogła świętować kolejny awans, z piątej do czwartej ligi.
Jaka - po latach - panuje w Janikowie atmosfera?
Wszyscy, którzy interesują się piłką, czują ogromną radość. Budowaliśmy drużynę od B klasy, a aktualnie notujemy trzeci awans z rzędu - mówi Łukomski.
Od początku działo się to pod pana wodzą?
Najpierw zespół prowadził Janusz Humaj. Ale w rundzie rewanżowej go zmieniłem. Trenowaliśmy tak, żeby być dobrze przygotowanym nie tylko na A klasę, ale także już na piątą ligę. Natomiast filozofia prowadzenia zespołu jest prosta - stawiamy na wychowanków, na swoich ludzi. W szatni mówiłem chłopakom, że są jak Athletic Bilbao, w którym stawiają wyłącznie na zawodników o baskijskich korzeniach.
I do dziś nie ma w kadrze ani jednego gracza z zewnątrz?
Ani jednego! Uważam, że jest to godne podkreślenia. To był taki nasz plan, który udało nam się zrealizować.
Mamy rozumieć, że szkielet zespołu jest ten sam, który był w rozgrywkach B klasy?
Tak można powiedzieć. Znamy się jak łyse konie. Poza tym jest jeszcze jeden ważny czynnik, który nam pomógł wyjść z dołka: na treningach zawsze była wysoka frekwencja, przynajmniej 15-16 piłkarzy. Nawet w B klasie trenowaliśmy w soboty, nie było odpuszczania.
W obecnym sezonie jesteście zdecydowanym liderem drugiej grupy piątej ligi. Kto bryluje w ataku?
Dominik Jelonek. Ale gole strzelają też inni, niemalże wszyscy oprócz bramkarza.
Czy w czwartej lidze kadra pana zespołu trochę się zmieni?
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy grać dalej tym samym zespołem. Z jednej strony, to dla nas powód do dumy, lecz z drugiej, zdajemy sobie sprawę, że poprzeczka pójdzie wyżej. Że młodzi gracze mogą popełniać błędy.
Jak klub radzi sobie organizacyjnie i finansowo?
Takich pieniędzy, które kiedyś były w Unii nie ma i długo pewnie nie będzie. Ale miasto dalej nam pomaga. Jedynie żałuję, że ostatnie sukcesy nie przekładają się na wzrost zainteresowania piłką ze strony prywatnych firm, które również mogłyby nas wspomóc.
To może warto bić się o III ligę...?
W Janikowie zawsze były duże oczekiwania. Ja wybrałem inną drogę, Mniej gadania, a więcej pracy. W czwartej lidze, owszem, będziemy grać o awans, ale głównie po to, żeby się w niej spokojnie utrzymać.