Walka została uznana za challenger, ponieważ jej zwycięzca będzie mógł ubiegać się o mistrzowski pas wagi lekkiej Islama Machaczewa. Oliveira przegrał już z Dagestańczykiem w starciu o tytuł (w drugiej rundzie przez duszenie w październiku na UFC 280 w Abu Dhabi), Dariush czekał na swoją szansę.
Przerwana seria ośmiu zwycięstw
Dariush miał serię 8 zwycięstw - gdyby miał więcej charyzmy, już dawno dostałby walkę o pas. Ale Beneil to chrześcijanin z Iranu: nieszkodliwy i skromny, na konferencjach prasowych milczy z uśmiechem, ale otwiera się, gdy mówi o religii. Po zakończeniu kariery chce zostać misjonarzem i według niego w klatce wypuszcza na wolność bestię, którą od dawna oswaja.
Dariush i Oliveira to jitersi, którzy są bardzo niebezpieczni w parterze i wiedzą, jak zaskoczyć w pozycji stojącej: w poprzedniej walce Dariush pokonał naszego topowego wojownika Mateusza Gamrota. A Oliveira w ostatnich latach znacznie poprawił swoje uderzenie, wykorzystuje długość dźwigni i zwarcie, choć sporo mu jeszcze brakuje.
Czcze przechwałki Dariusha
Przed walką Dariush powiedział, że Oliveira nie jest dla niego zagrożeniem, a Machaczew jest gorszy pod każdym względem.
Po wejściu do klatki obaj wznieśli ręce do nieba i serdecznie się uścisnęli. Ostrzej wyszła walka - od pierwszych sekund wojownicy siekali na śmierć i życie na środeku ośmiokąta. Oliveira zwykle napierał, pchając przeciwnika do siatki. Ale Dariush dobrze kontratakował i nie bał się wejść w klincz.
Szybki nokaut w pierwszej rundzie
Kiedy walczy dwóch grapplerów, wydaje się, że walka odbędzie się w postawie. Ale Dariush przeniósł Oliveirę już w drugiej minucie - jiu-jitsu trenuje od 18 roku życia, więc nie boi się poddań. Oliveira nie opierał się mocno walce w parterze i dobrze spisywał się w akcjach wykończeniowych, kontratakując od dołu (kilka razy trafił w szczękę).
Trudno powiedzieć, kto zadał więcej obrażeń: Dariush uderzał dużo, ale w obronie, Oliveira - rzadko, ale w otwartego przeciwnika. Wyglądało na to, że Dariush pracował zbyt aktywnie, jednocześnie nie wyrządzając szkód, co mogło go zmęczyć. Stało się to w pierwszej rundzie: w końcówce Oliveira wstał i potężnym wysokim kopnięciem zmiażdżył zmęczonego przeciwnika. Dariush opuścił ręce i cofnął się wzdłuż siatki, aby dojść do siebie, ale Oliveira złapał go prawym hakiem i przewrócił. Dariush ratował się pojedynczymi ciosami, ale Oliveira celnie go dobił - sędzia przerwał walkę nie czekając na zaciemnienie.
Oliveira udowodnił, że po porażce z Machaczewem doszedł do siebie. Z Islamem nastąpiła destrukcja - zarówno na stojąco, jak i na ziemi. To był cios w dumę Oliveiry, który przyznał, że potrzebuje czasu, aby to zaakceptować.
Oliveira ma na swoim koncie 34 zwycięstwa i 9 porażek. Dariush - 22 zwycięstwa, 5 porażek i 1 remis.
„Mistrz ma imię Charles Oliveira”
Po znokautowaniu Dariusha Charles zażądał rewanżu z Machaczewem:
- Mistrz ma imię Charles Oliveira! Nie muszę niczego udowadniać, ostatnim razem widziałeś 10 procent Charlesa Oliveiry, tym razem 110 procent. Dana (White - prezydent UFC), jestem następny i jestem gotowy do walki w jego domu. Mistrz ma imię Charles Oliveira. I kropka! Zawsze mówiłem, że mam bomby w rękach, tak zawsze będzie. Hej, kto tu jest mistrzem?
Oliveira miał w przeszłości problemy z pewnością siebie – wielu uważało go za słabego. Pokonał siebie, ale rewanż z Machaczewem nie będzie przez to ciekawszy - jest to wygodne dla mistrza.
Stonowane gratulacje Machczewa
Machachew od razu zareagował:
„Gratulacje, Charles, ale w tej grze są poziomy”.
Teraz Islam nie ma konkurentów w najwyższej wadze lekkiej – Alex Volkanovski pozostaje najtrudniejszym wyzwaniem.
