https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec przed szlabanem

Katarzyna Oleksy
W jednym z toruńskich szpitali odmówiono ojcu noworodka informacji o stanie dziecka, ponieważ nie był w formalnym związku z jego matką.

W jednym z toruńskich szpitali odmówiono ojcu noworodka informacji o stanie dziecka, ponieważ nie był w formalnym związku z jego matką.

- Jest luka w przepisach - mówią
w NFZ i szpitalach. Jak sytuacja wygląda w bydgoskich lecznicach?

Mężczyzna, którego dziecko przyszło na świat w Toruniu, był zaskoczony tym, że - choć mógł brać udział w porodzie - odmówiono mu informacji na temat stanu małego pacjenta. Kobieta upoważniła mężczyznę do uzyskiwania informacji medycznych, ale personel mógł udzielać mu informacji wyłącznie na temat stanu zdrowia matki, a nie dziecka.

<!** Image 2 align=none alt="Image 166076" sub="Na porodówkach mają doskonały sprzęt, ale także kłopoty z... ojcami. Fot. Dariusz Bloch">

- Dzwoni mi tu trzech panów
i każdy mówi, że jest ojcem tego dziecka. Teściowych też dzwoni kilka - mówią lekarze z porodówki w szpitalu MSWiA przy ul. Markwarta w Bydgoszczy. Tu informacje o dziecku udzielane są ojcom nowo narodzonych bydgoszczan wyłącznie osobiście, po okazaniu dokumentów. - Matka przyjmowana na oddział wypełnia ankietę, w której wskazuje ojca dziecka. Musimy sprawdzić, czy osoba, która się za niego podaje, naprawdę nim jest
- mówią specjaliści. Tak samo wygląda sytuacja w szpitalu im. Biziela, gdzie położne mówią, że pomiędzy mąż i ojciec to nie zawsze ta sama osoba. Kilka lat temu pacjentka zabroniła informować o stanie zdrowia swojego dziecka własnego męża, tłumacząc, że nie jest on ojcem noworodka...

<!** reklama>

- W świetle przepisów upoważniony do uzyskiwania informacji jest ojciec dziecka lub opiekun prawny - wyjaśnia mgr Mirosława Ziółkowska, położna oddziałowa kompleksu położniczo-ginekologicznego w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim, gdzie również, podobnie jak w dwóch pozostałych bydgoskich porodówkach, dzieci będących owocem nieformalnych związków jest coraz więcej. Nie znaczy to jednak, że istnieje problem
z dostępem do informacji.

- Stan cywilny nie ma dla nas znaczenia. Znaczenie ma to, kto jest prawnym opiekunem. Informujemy przyszłych rodziców, którzy nie są
w formalnych związkach, że powinni udać się przed porodem do Urzędu Stanu Cywilnego, by ojciec uznał dziecko. Wtedy ze szpitala wychodzi ono z jego nazwiskiem.
W przeciwnym razie w szpitalu dziecko otrzyma nazwisko matki
i tylko ona będzie upoważniona do otrzymywania wszelkich informacji. Ciąża trwa dziewięć miesięcy, jest więc wystarczająco dużo czasu, by dopełnić wszelkich formalności
- mówi Mirosława Ziółkowska.

Zdarza się jednak, że rodzice, którzy nie dopełnią tego obowiązku, mają pretensje do personelu medycznego.

Michalina jest na świecie już pół roku. Jej rodzice - państwo Mariusz i Joanna - małżeństwem będą dopiero za kilka miesięcy. Ojciec dziewczynki z uzyskaniem informacji o swojej pociesze nie miał problemów. - O konieczności wizyty w USC dowiedzieliśmy się w szkole rodzenia. Formalności można było załatwić po porodzie, co dla młodych rodziców, zwłaszcza obolałej matki, byłoby jednak kłopotliwe. Woleliśmy załatwić wszystko wcześniej - mówi pani Joanna.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski