- Prokurator nie zabezpieczył narzędzi zbrodni, którymi syn został zaatakowany i nie poddano osób podejrzanych, a później oskarżonych badaniom toksykologicznym - mówi Ryszard Chrobotka, ojciec zmarłego Jakuba. - Zbadano tylko ciało syna. Nie był pod wpływem alkoholu, ani środków odurzających. Napisałem skargę na prokuratora, ale sąd ją oddalił. Stwierdzono, że postępowanie był prowadzone należycie, z czym się nie zgodzę.
To Cię może też zainteresować
Grożono ojcu ofiary?
Ryszard Chrobotka poinformował o swoich wątpliwościach, co do wyników śledztwa, podczas konferencji prasowej przed gmachem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, wraz z działaczem ugrupowania Polska Liberalna Strajk Przedsiębiorców.
- Panu Ryszardowi grożono śmiercią. Podjęliśmy się zwrócenia uwagi na tę sprawę, ponieważ na prośby pana Ryszarda nie odpowiedziała żadna z instytucji, do których się zgłaszał o pomoc. My natomiast mamy doświadczenie w walce o sprawiedliwość, które nabyliśmy jeszcze wcześniej, między innymi w protestach jeszcze w czasie pandemii - mówi Krystian Wiśniewski, ze Strajku Przedsiębiorców.
Ryszard Chrobotka twierdzi, że nie tylko miał być adresatem formułowanych wobec niego gróźb, ale też w kwietniu miał zostać napadnięty przez kilku sprawców.
- Wracałem z cmentarza, gdzie odwiedzałem grób syna. Pobito mnie, mam między innymi uszkodzony kręgosłup - zaznacza pan Ryszard.
Ojciec Jakuba jest przekonany, że to był akt zemsty za to, iż wcześniej zdemaskował aż kilkanaście osób, które - w jego opinii - mogły przyczynić się do śmierci jego syna. Przypomnijmy, iż akt oskarżenia trafił do sądu w kwietniu tego roku. Zarzuty pobicia 26-letniego Jakuba usłyszało trzech mężczyzn, ale tylko dwóch odpowie w procesie przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy, w sprawie trzeciego wypowie się - z racji wieku oskarżonego - sąd dla nieletnich. Jak dodaje prokurator Marszałkowski, jeden z oskarżonych odpowie za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia, a dokładniej siekiery.
Ryszard Chrobotka jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym. Tragedia wydarzyła się 28 października ubiegłego roku w centrum Bydgoszczy. Gdy tylko służby otrzymały informację o mężczyźnie, który znajdował się w Brdzie, na miejsce zostały wysłane dwa zastępy strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1, w tym grupa ratownictwa wodnego.
- Ustaliliśmy, że po godzinie 21.10 mężczyzna wszedł do Brdy na wysokości Wyspy Młyńskiej – mówił krótko po zdarzeniu nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe. Nie udało się go uratować.
W czasie, gdy to się działo, na wyspie przebywało wiele osób. Wśród nich byli bawiący się w lokalach na imprezach z okazji Halloween. Jak wynikało z relacji świadków, skok mężczyzny do wody poprzedzały sceny jak z filmu. W sieci pojawiły się nawet filmy, na których widać grupę biegnących kilkunastu osób.
- W mojej ocenie prokurator prawidłowo przeanalizował dowody. Rzecz jasna, to sąd w trakcie procesu zważy i oceni ustalenia. Wysłucha również argumentów oskarżyciela posiłkowego - mówi prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej w Bydgoszczy.
To niejedyne postępowanie, które było w tej sprawie prowadzone. Do odpowiedzialności mogą zostać również pociągnięte osoby nieletnie, które miały uczestniczyć w zajściu, do którego doszło na Starym Mieście, na krótko przed śmiercią Jakuba.
- Wszystko, co zostało ustalone przez policję i prokuraturę, znalazło odbicie akcie oskarżenia - mówi prok. Przemysław Kwiecień, który nadzorował postępowanie. - Natomiast w sprawach nieletnich komisariat policji Bydgoszcz Błonie wysłał wnioski o ukaranie do sądu rodzinnego.
