https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara sędziowskiej pomyłki

chwila zadumy
Rozmowa z Tadeuszem Walaskiem, wybitnym pięściarzem lat sześćdziesiątych, późniejszym trenerem Gwardii Warszawa.

Rozmowa z Tadeuszem Walaskiem, wybitnym pięściarzem lat sześćdziesiątych, późniejszym trenerem Gwardii Warszawa.

Uczestniczył Pan w uroczystości odsłonięcia tablicy poświęconej Feliksowi Stammowi. Spodziewał się Pan zaproszenia od organizatorów, od działaczy Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu?

<!** Image 2 align=right alt="Image 132976" sub="Wicemistrz olimpijski z Rzymu, Tadeusz Walasek (z prawej), uczestniczył w uroczystości odsłonięcia tablicy poświęconej Feliksowi Stammowi Fot. Dariusz Bloch">Na początku rozmowy chciałbym serdecznie podziękować bydgoskim działaczom za pamięć i zaproszenie. To wspaniale, że są ludzie, którzy nie zapomnieli o wybitnym trenerze, twórcy polskiej szkoły boksu, Feliksie Stammie. Co do mojej osoby - jestem jednym z podopiecznych Feliksa Stamma. Przeżyłem z nim wiele radości, sukcesów, zwycięstw. Od igrzysk olimpijskich w Melbourne w 1956 roku, aż do 1964 roku, kiedy wywalczyłem brązowy medal w igrzyskach olimpijskich w Tokio. To spory szmat czasu. Ta ekipa jednak, która sprawiła kibicom tyle powodów do radości już, niestety, powoli się wykrusza. Coraz mniej jest nas żyjących, a i coraz mniej ludzi w pamięci ma wspaniałe zwycięstwa podopiecznych Feliksa Stamma.

Startując na olimpiadzie był Pan blisko złotego medalu, a było to w 1960 roku na ringu w Rzymie. Doznał Pan jednak porażki z Amerykaninem, ciemnoskórym Crookiem.

Była to niezasłużona przegrana i z nią nie zgadzało się wielu polskich kibiców. Chcąc zrekompensować mi tę porażkę, nasi kibice po przyjeździe z Rzymu na własny koszt wykonali replikę złotego medalu. Ważył on 103 gramy i był ze szczerego złota. Otrzymałem go po olimpijskim finale, trzy miesiące później. Było to na balu mistrzów sportu.

Zgodnie z instrukcjami Feliksa Stamma miał Pan wystrzegać się silnych lewych sierpowych Amerykanina, boksować w linii, z dystansu, wyprzedzać rywala prostymi ciosami. Zdaniem wielu, wygrał Pan trzecie starcie zdecydowanie trzema punktami. Decyzja sędziów była jednak inna.

<!** reklama>Był to jeden z największych sędziowskich przekrętów w historii igrzysk olimpijskich. Pamiętam oburzoną minę prezesa PZB, Romana Lisowskiego,, który był w tym czasie przy stoliku sędziego głównego. Po ogłoszeniu werdyktu twarz miałem kamienną i nie dowierzałem, że spotkała mnie taka krzywda.

Z tych samych igrzysk olimpijskich ze srebrnym medalem powrócił również pięściarz bydgoskiej Astorii Jerzy Adamski. Czy oglądał Pan jego finałowy pojedynek z Włochem Musso?

Akurat miałem jeszcze trochę czasu, by się rozgrzać przed moim finałem. Adamski boksował w wadze piórkowej, a ja w średniej. Uważam, że Jurek w walce z Włochem Francesco Musso zademonstrował wyjątkowy kunszt i chyba też padł... (chwila zadumy) ofiarą sędziów. Przegrał stosunkiem głosów 2:3. Gdyby wypunktowano odwrotnie, też by się nic nie stało.

Był Pan na trzech olimpiadach i trzech mistrzostwach Europy. Jakich przeciwników najbardziej się Pan obawiał obawiał?

Najtrudniejszym moim rywalem był Walery Popienczenko z ówczesnego Związku RadzieckiegoR. Boksowałem z nim cztery razy, z czego dwukrotnie schodziłem z ringu w roli zwycięzcy.

A jak się Panu walczyło z pięściarzami, którzy pochodzili z Bydgoszczy?

Z niewieloma rywalizowałem i nie wiem, by ktoś mógł mi zagrozić w walce o reprezentacyjną koszulkę. Choć podczas sparingów w Cetniewie utkwił mnie w pamięci Jerzy Planutis. Był niewygodnym sparingpartnerem. Podczas pojedynku umiał przytrzymać, sklinczować, jednocześnie zadać rywalowi skuteczny cios.

Od wielu już lat jest Pan na emeryturze. Po zakończeniu pięściarskiej kariery był Pan trenerem stołecznej Gwardii. Czy nie martwi się Pan o przyszłość polskiego amatorskiego boksu.

Mój trener Feliks Stamm nie wychował swego następcy, a to ptrzyniosło negatywne skutki. Nie wierzę, iż polski boks się jeszcze odrodzi. Nie mamy dobrych zawodników, nie mamy dobrych szkoleniowców i nie mamy międzynarodowych sukcesów. To przykre, że moje pokolenie musi na to patrzeć.

Teczka osobowa

Tadeusz Walasek

  • Ur. 15.05.1936 roku, srebrny i brązowy medalista IO (Rzym - 1960 r. i Tokio - 1964 r.), mistrz Europy (Moskwa - 1963 r.), 2-krotny wicemistrz Europy (Praga - 1957 r., Lucerna - 1959 r.), 32-razy w reprezentacji Polski w latach 1955-1964, w tym 28 zwycięstw.
  • Wychowanek Sparty Ziębice, następnie Gwardia Warszawa. Waga średnia.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski