Zjeść i wypić będzie można tylko tam, w odległości minimum dwa metry stolik od stolika, za to bez maseczki na twarzy. Co za ulga! Picie przez maseczkę wiązałoby się ze znacznym marnotrawstwem cennego napoju.
A tak poważnie, nie poganiajmy zbytnio tych, na których barkach leży przygotowanie miejsc publicznych do funkcjonowania w nowych warunkach. Łatwo powiedzieć: można wracać do galerii handlowych, przedszkoli, gabinetów dentystycznych czy fizjoterapeutycznych czy, odpukać, restauracji czy klas w nauczaniu początkowym, co ponoć też ma nastąpić jeszcze w maju. Trudniej przygotować się do tego tak, by nie narazić klientów, personelu, wreszcie siebie, jako szefa odpowiedzialnego za bezpieczeństwo całości. Nie poganiajmy więc i nie krytykujmy tych szefów i ich ludzi. Jestem przekonany, że teraz wychodzą ze skóry, by wszyscy byli zdrowi i zadowoleni. To przecież ich praca, sposób zarabiania na chleb. Na pewno nie będą go sobie odbierać dłużej, niż to bezwzględnie konieczne.
Ale też, jako klienci, zwracajmy uwagę, czy nikt nie poszedł w tych przygotowaniach na skróty. Ludzie są tylko ludźmi – zwłaszcza gdy w tle są pieniądze.
