Ofiara poważnego wypadku podczas operacji potrzebuje około 20 jednostek krwi. Wczoraj bydgoszczanie uratowali kilkadziesiąt takich ofiar.
<!** Image 2 align=right alt="Image 3982" >Grupka osób chętnych do oddania krwi stawiła się jeszcze zanim otworzyły się drzwi ambulansu. - Usłyszałem o potrzebach szpitali i waszej akcji. Dlatego tu jestem - mówi 46-letni Mieczysław Wilandt, który ostatni raz oddawał krew dziesięć lat temu.
Iść? Nie iść?
20-letni Robert Woźniak, student ekonomii w Poznaniu, nie miał zamiaru wejść do ambulansu. Ominął go, ale po chwili zawrócił.
- Przez chwilę wahałem się i niemal biłem z myślami: iść czy nie? To ze zwykłej obawy przed nieznanym, bo nigdy krwi nie oddawałem i po prostu nie wiedziałem, jak to wygląda - pogodnie już zwierzał się bydgoszczanin, siedząc na fotelu dla krwiodawców. - Teraz będę zgłaszał się tu regularnie. I przekonam tatę!
Dla Romy Zaorskiej, studentki UMK w Toruniu, również był to pierwszy raz, choć od dawna nosiła się z zamiarem oddania krwi. - Byłam jakiś czas temu w centrum, ale okazało się, że muszę mieć skończone 18 lat i odeszłam z kwitkiem. Dziś już nie ma żadnych przeszkód - dziewczyna oddała wczoraj swoje pierwsze sto mililitrów.
Takich osób, które odważyły się na pierwszy krok, było więcej. Nie zabrakło również i tych, którzy oddawanie mają we krwi. Jak chociażby zaledwie 19-letnia Anita Sołtysiak. - Będąc noworodkiem, bardzo potrzebowałam krwi. Oddał ją wówczas dla mnie tato. Dziękuję za to - drobna brunetka ma już swoją książeczkę honorowego dawcy i wbite 900 mililitrów.
- Taka mała, a wszyscy się jej boją - żartowała pielęgniarka Ewa Kowalska, która wczoraj wspólnie z koleżankami delikatnie wbijała igły w żyły dawców. - Jedni nie chcą patrzeć, odwracają głowy albo zamykają oczy. Na innych taki widok nie robi wrażenia. Podobnie jest ze mną, wbiłam chyba z milion igieł.
Bez mrugnięcia okiem zabieg przeszła posłanka Teresa Piotrowska, która, podobnie jak wojewoda kujawsko-pomorski Romuald Kosieniak, spełniła czwartkową obietnicę i pojawiła się na Starym Rynku.
- Zemdlałaś? - pytał żartobliwie pan wojewoda byłą panią wojewodę. - Nie? W takim razie ja też nie mogę, bo gdybym stchórzył, byłoby to niepoprawne politycznie - Romuald Kosieniak nie tracił humoru, nie zemdlał i podobnie jak Teresa Piotrowska oddał 450 mililitrów krwi.
Jeszcze do Multikina
Dziękujemy wszystkim w imieniu potrzebujących i zapraszamy ponownie, bo to nie koniec naszych akcji. 27 sierpnia (sobota) wspólnie z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa oraz Multikinem przeprowadzimy kolejną. Ambulans stanie przed głównym wejściem do multipleksu o godz. 13. Kto odda krew, otrzyma bilet na dowolny seans. Czeka 70 wejściówek.