W czwartek podczas nadzwyczajnego szczytu unijnych przywódców w Brukseli rozmawiano o zawartości pakietu sankcji, które państwa UE wspólnie nałożą na Rosję w odpowiedzi na inwazję wojsk Putina na Ukrainę.
Podczas brukselskich rozmów unijnych delegacji na najwyższym szczeblu politycznym zarysował się wyraźny podział w kwestii możliwego odcięcia Rosji od światowego systemu rozliczeń finansowych SWIFT.
Do państw, które zdecydowanie chcą, by taką sankcję włączyć do unijnego pakietu - o co apeluje Ukraina - należą głównie cztery państwa: Polska, Litwa, Łotwa i Estonia.
Według CNN do obozu przeciwników odcięcia Rosji od SWIFT należą przede wszystkim Niemcy. Kanclerz Olaf Scholz powiedział, że "Rosja nie powinna być odcięta od systemu SWIFT w tym momencie". Wraz z Berlinem takiej sankcji nie chcą też Włochy, Węgry oraz Cypr.
"Nie będę tu dyplomatyczny. Każdy, kto teraz wątpi, czy Rosja powinna zostać odcięta od systemu SWIFT, musi zrozumieć, że krew niewinnych ukraińskich mężczyzn, kobiet i dzieci będzie na ich rękach" - skomentował sprawę ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba.
Zablokowanie Rosji dostępu do systemu SWIFT praktycznie uniemożliwiłoby rosyjskim instytucjom finansowym wysyłanie pieniędzy za granicę, paraliżując w ten sposób rosyjskim firmom zdolność do zawierania transakcji z zagranicznymi klientami, np. w ramach handlu gazem i ropą.
