
Eliminacje MŚ 2022. Reprezentacja Polski pokonała San Marino 5:0, a w dwumeczu 12:1. Były momenty dobrej gry, ale i chaosu w ataku pozycyjnym, gdy na twarzy selekcjonera Paulo Sousy rysował się grymas. Oto, jakie noty (skala 1-10) wystawiliśmy biało-czerwonym za występ na PGE Narodowym w Warszawie.
Ciekawostka: spośród czterech napastników gola nie strzelił jedynie Lewandowski. Miejmy nadzieję, że odbije to sobie przeciw Albanii, w arcyważnym meczu o drugie miejsce w tabeli.

Łukasz Fabiański - 5
W pożegnalnym występie nie miał praktycznie nic do roboty. Raz przejął piłkę po dośrodkowaniu, dwa razy przed przerwą zaliczył kontakt nogą. Widownia wielokrotnie skandowała jego nazwisko w dowód wdzięczności za 15 lat z kadrą. Kończy na 57 występach i 27 czystych kontach. Gratulacje!

Oceny dla obrońców
Tomasz Kędziora - 6. Bez problemu zabezpieczył dostęp do własnej bramki. Występ zakończył z bramką. Później miał chrapkę na jeszcze jedną.
Michał Helik - 6. Zero okazji San Marino to najlepszy dowód na to, że tym razem udało się uniknąć błędów. Przyzwoity występ, ale bez poważnej okazji do sprawdzenia się. Z Albanią najpewniej zacznie z ławki, skoro dziś odpoczywali Bednarek z Glikiem.
Robert Gumny - 6. Pierwszy mecz u Paulo Sousy, pierwszy mecz po blisko roku w reprezentacji. Zajął miejsce na środku obrony i w zasadzie zagrał bez zarzutu. Po zmianie stron zaliczył asystę, kiedy zagrał dobrą piłkę Buksie.

Oceny pomocników i wahadlowych
Karol Linetty - 5. Nie sposób nie ocenić jego występu przez pryzmat żółtej kartki. W pierwszej połowie wykonał faul, za który trafił do notesu sędziego. Przez to zdarzenie nie wystąpi w arcyważnym meczu z Albanią, bo będzie musiał pauzować.
Mateusz Klich - 5,5. Wykonywał sporo rzutów rożnych. Zagrał kilka dobrych podań m.in. do Lewandowskiego. Mecz zakończył po połowie, bo selekcjoner postanowił wpuścić na boisko trzeciego napastnika w osobie Piątka.
Kacper Kozłowski - 6. W pierwszej połowie pod grą, a w drugiej jakby zgasł. Na plus na pewno wypracowanie drugiej bramki (samobój) oraz asysta przy piątej.
Przemysław Płacheta - 6. Chciał się pokazać. Wielokrotnie zerwał się na lewym skrzydle, wrzucił piłkę albo sam ją kopnął. Występ kończy z asystą przy trafieniu Świderskiego.
Przemysław Frankowski - 5. Dał drużynie nieco mniej niż Płacheta. Zabrakło konkretów pod bramką.