Incydent miał miejsce w jednym z warszawskich hoteli. Lecha Wałęsę zaczepił agresywny człowiek, który krzyczał za nim "Bolek". Prezydent był wraz z ochroną, więc skończyło się na agresji słownej. Ucierpiał jednak Adam Domiński - szef instytutu byłego prezydenta. W czasie gdy Domiński robił zdjęcie mężczyźnie padł ofiarą napastnika.
Napastnik zobaczył, że nie żartuje z telefonem na policję i zaczął wychodzić. Ja za nim poszedłem, on zaczął uciekać. Kawałek za nim pobiegłem. Dogoniłem go. On się odwrócił i uderzył mnie pięścią w twarz - opowiada Domiński. - relacjonuje na łamach Onetu.
Domiński zrobione zdjęcia przekazał policji w Gdańsku. Mężczyzna był z dwoma innymi osobami. Ma około 50 lat, czuć od niego było alkohol. Zastanawiające jest również to, że nikt z innych świadków nie reagował. - mówi Adam Domiński Onetowi. Sprawę bada już policja.
Źródło: Onet.pl.
