<!** Image 1 align=left alt="Image 211174" >Zmęczona pięcioletnimi rządami Platforma Obywatelska ma nowego konkurenta, Platformę Oburzonych. Jak zawsze w naszym kraju wiosna to czas przebudzenia, również oburzonych.
Uśpione w okresie zimowym oburzenie wyszło na ulice i place, także Bydgoszczy. Przewiduję, że nie jest to ostatnie takie zgromadzenie. Już wiadomo, że oburzeni będą protestować w trakcie sesji Rady Miasta 29 maja. Szykuje się więc nam gorąca wiosna.
Trwa wyścig z czasem, komu przed wakacjami uda się głośniej i wyraziściej zaprezentować jako poważna opozycja antyrządowa. Sobotni protest w Bydgoszczy pokazał to jak w pigułce. Ramię w ramię maszerowali narodowcy i solidarnościowcy, pis-owcy i obrońcy Radia Maryja. Na prawicy wrze i nic dziwnego, wybory już blisko i trwa liczenie rąk na pokładzie. Ale trudno przypuszczać, by jedność scementowana oburzeniem na rządy PO była spoiwem trwałym. <!** reklama>
To doraźny sojusz, obliczony na okres przedwyborczy. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić na przykład wspólnych rządów odwołującego się do lewicy piłsudczykowskiej PiS i nawet najszerszej koalicji sił narodowych, dla których Piłsudski to groźny odszczepieniec, zdrajca bez mała. I jak pogodzić postulaty pracownicze z kwestią Smoleńska, bo i ta pojawia się wśród oburzonych.
Mamy na pewno do czynienia z ruchem społecznym, który jest gotowy na czołowe zderzenie z PO. Czy wyniknie z niego nowy kształt polityki w Polsce, na przykład opierający się bardziej na demokracji obywatelskiej? Oburzeni to wielki znak zapytania.