Trzy pytania do... Andrzeja Kaszubowskiego
<!** Image 1 align=right alt="Image 17423" >1. W jakim momencie można uznać, że w mieście występuje niebezpieczeństwo ptasiej grypy? Czy każdy nieżywy ptak powinien wzbudzać nasze zaniepokojenie?
Miejskie służby są teraz bardzo wyczulone widząc martwe zwierzęta. Jednak musimy pamiętać, że wiele zwierząt ginie niejako w sposób naturalny, czy to z głodu, czy z powodu wypadków. Nie każdy musi być zatem chory. Jeśli w sposób oczywisty widać, że ptak zginął na przykład pod kołami samochodu, wtedy strażnicy miejscy zajmują się problemem. W innych wypadkach zawiadamiamy służby weterynaryjne. Widać, że mieszkańcy miasta również są zaniepokojeni - notujemy sporo zgłoszeń z informacjami o takich zwierzętach.
2. Jak zachowywałyby się służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w naszym mieście, gdyby okazało się, że wystąpił u nas wypadek zachorowania na ptasią grypę?
Jeszcze zanim zebrałby się sztab kryzysowy, policja wraz ze strażakami i strażą miejską zabezpieczyłyby teren. Konieczna byłaby zmiana organizacji ruchu. Potem służby weterynaryjne zabezpieczyłyby materiał, sprawdziły, kto miał dostęp i styczność z chorymi ptakami. Cały schemat organizacyjny mamy dobrze przygotowany i przetrenowany, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że problem pojawi się ponownie wraz z wędrówką ptaków na wiosnę.
3. Jak realne jest to zagrożenie?
Jesteśmy cały czas w kontakcie z weterynarzami. To ważne, bo zajmujemy się terenem całego powiatu, a to głównie za miastem znajdują się fermy drobiu. Wiem, że wirus stwierdzono tuż pod naszą zachodnią granicą, ale zapewniam, że nasze służby wiedzą, co robić w razie niebezpieczeństwa.
Andrzej Kaszubowski jest komendantem straży miejskiej w Bydgoszczy. W wypadku wystąpienia poważnego zagrożenia, pokieruje zespołem zarządzania kryzysowego.