Dom przy ulicy Ciasnej w starym Fordonie otoczony jest ogródkiem, w którym właściciele hodują najróżniejsze gatunki roślin przywiezionych z całej Polski.
<!** Image 2 align=right alt="Image 61520" sub="Pani Helena zgłosiła swój ogródek do konkursu, bo chciała pokazać innym, jak piękna jest przyroda, gdy się o nią dba. /Fot. Małgorzata Cieślik">Tak wygląda kolejne zgłoszenie do konkursu organizowanego przez Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy pod patronatem „Expressu”.
W domu mieszka pani Helena z mężem Zdzisławem. Oboje są na rencie, dlatego mają dużo czasu, aby wspólnie zadbać o swój zakątek. Najcięższe prace wykonuje pan Zdzisław. Sadzeniem, przesadzaniem, podcinaniem i podlewaniem zajmuje się pani Helena. Ogródek jest pasją mieszkańców domu, dlatego większość miejsca zajmują kwiaty i drzewa. - Gdy chcemy odpocząć, siadamy na tarasie i wspólnie patrzymy na swoje dzieło - mówią.
Cały teren otaczają cisy, świerki, tuje i jałowce. Przy ścianie domu podziwiać można róże, powojniki i ołowniki. Przy płocie rosną krzaki - perukowce, buduleje - dawida i hibiscuse. W całym ogródku można podziwiać kilka gatunków hortensji. Największą uwagę przyciągają jednak ciemierniki (purpurowe i białe), które są ulubionymi kwiatami pana domu. - Dbam o nie szczególnie, ponieważ rosną od listopada do czerwca. Nawet gdy stopnieje przykrywająca je gruba warstwa śniegu, to i tak wyglądają przepięknie - twierdzi pan Zdzisław. - Te kwiaty są w naszym kraju bardzo rzadko spotykane. My mamy je już od dwóch lat - dodaje nasz rozmówca.
<!** reklama left>Państwo Maryniakowie uwielbiają eksperymentować. - Zawsze podglądam ogródki u innych, a potem kombinuję, jak ułożyć to wszystko u nas. Gdy jesteśmy na wakacjach, zbieramy szczypki i kupujemy nasionka, które w Bydgoszczy trudno dostać - mówi pani domu.
Oboje swoją wiedzę czerpią z gazet, czasopism i programów dla działkowców. Twierdzą, że z książkami jest problem, bo większość dotyczy jednego gatunku, albo ich treść jest zbyt ogólna. Liczba sadzonek i drzew jest tak duża, że mieszkańcy przy ulicy Cisanej podlewają je około 2 godzin dziennie. - Póki możemy, to zbieramy deszczówkę. Chcieliśmy zrobić studnię, ale okazało się to niemożliwe - mówi pan Zdzisław. Największym problemem jest zabezpieczenie roślin przed zimą. - Robię kopce dla tych roślin, które już posadziłam. Te w doniczkach przenoszę do szklarni, a gdy już się tam nie mieszczą, to do piwnicy i do domu - mówi pani Helena. W konkursie na najładniejszy ogródek Państwo Maryniakowie startują po raz drugi. - Nasze hobby jest dużym wyzwaniem, ponieważ o kwiaty trzeba się troszczyć jak o małe dzieci - mówią.