Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Numerek z doktorem - czyli o co chodzi w aferze szczepionkowej na UMK

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Wstyd się przyznać, ale przegrywam z życiem. Obiecałem sobie solennie, że na razie dam sobie spokój ze szczepieniami, bo po co siebie i bliźnich wpędzać w dygot nerwowy. A tu masz, uniwersytet, co to jest dumą regionu całego, został herosem afery tygodnia.

Cóż się stało? Jeśli dobrze to wszystko pojąłem, to w chaosie grudniowym pojawiła się interpretacja przepisów, umożliwiająca pracownikom naukowym tych uczelni, które mają medyczne wydziały, zakwalifikowanie się do gorącej grupy “zero”. Ruszyły deklaracje i skierowania, a na UMK do ekipy z Collegium Medicum dokleili się koledzy „niemedyczni”. Tak samo było zresztą na Jagiellonce. W końcu władza wydała z siebie rozporządzeniu z 14 stycznia, ustawiające już wyraźnie kolejkę do szczepień. I tam rozdzielono uczonych “medycznych” i “niemedycznych” – ci ostatni dostali dopiero numerek 11. W międzyczasie mieliśmy aferę celebrytów, po której Jagiellonka wycofała się z całej akcji. A UMK nie.

Mleko się rozlało za sprawą posła Girzyńskiego. Ale pewnie i tak ktoś by w końcu dostrzegł, że ci 80-latkowie, co się teraz szczepią, jakoś tak zadziwiająco młodo w Toruniu wyglądają... I żal mi teraz rzecznika UMK, człowieka przeuroczego i erudyty wybitnego, kiedy mówi, że wszystko jest w porządku. Bo nie jest. I nie będzie nawet wtedy, gdy uda się udowodnić, że od strony prawnej wszystko jest kryte i cacy. Bo po owocach ich poznacie, a owoc jest taki, że dorodny, młody pan historyk czy inny teolog, nie mający kompletnie nic wspólnego z ratowaniem życia ludzi i pracujący zdalnie, szczepi się przed grupami znacznie bardziej zagrożonymi. A nie tak miało być.

I kiedy pan rzecznik mówi, że przecież pan doktor nie wypchnął nikogo z kolejki, to ja mam wrażenie, że właśnie wypchnął. Bo miał w tej kolejce numerek 11, a wszedł się szczepić wtedy, kiedy tych z numerkami wcześniejszymi – choćby 70-latków – nie chciano rejestrować z braku miejsc.

I wolałbym już, żeby rzecznika ustami złotymi uczelnia powiedziała, jak jest. Że była furteczka, wykorzystaliśmy ją, bo cwane gapy jesteśmy, i co nam państwo możecie zrobić?

A tak swoją drogą, to kto tu właściwie zawinił? Na pewno zdecydowanie bardziej ten, kto tę furteczkę otworzył, niż ten, kto z niej skorzystał. No a sympatyczny pan poseł? Nie raz już był pod wozem, więc mógł tę sytuację wygrać dla siebie, zamiast opowiadać, że wszystko jest OK. Bo chyba naprawdę to nie wierzy w to, że historyk z UMK to z perspektywy pandemii tak nieprawdopodobnie ważny zawód, że mu się po prostu należało?

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Numerek z doktorem - czyli o co chodzi w aferze szczepionkowej na UMK - Nowości Dziennik Toruński