https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowe życie Gąski Balbinki

Katarzyna Idczak
Warszawa, stare magazyny zaadaptowane na sklep z zabawkami pod szyldem „Kultowe dobranocki”. W środku oryginalnie zaokrąglone sufity i ściany pomalowane gumowym wałkiem.

Warszawa, stare magazyny zaadaptowane na sklep z zabawkami pod szyldem „Kultowe dobranocki”. W środku oryginalnie zaokrąglone sufity i ściany pomalowane gumowym wałkiem.

<!** Image 2 align=right alt="Image 121098" sub="„O rybaku i złotej rybce” to jedna z nieśmiertelnych baśni braci Grimmów, znana też z wersji Puszkina, wielokrotnie adaptowana przez teatr i film / Fot. Jacek Smarz">Meble z lat 60. i 70, jak w pokoju sprzed lat. Na regałach stoją misie i zabawki. To niezwykłe misie i zabawki.

Czech potrafi

Specjalnie z Czech na przykład, z fabryki w Brnie, sprowadza się tu Krecika i gadżety związane z tym bohaterem. Są też Rumcajs, Wodnik Szuwarek, Żwirek i Muchomorek i wielu innych.

- Czesi od lat dopieszczają swoje kultowe postaci z dobranocek. Traktują je jak dobro narodowe. Już dawno wyjaśnili kwestie praw autorskich. Teraz twórcy oraz ich spadkobiercy kontrolują nowe pomysły na produkty z wizerunkami bajkowych bohaterów. Niektóre tytuły filmów doczekały się nawet kontynuacji - mówi Grzegorz Krasnodębski, współwłaściciel sklepu.

<!** reklama>Sąsiedzi zza południowej granicy trafili na żyłę złota, bo bajkowy interes jest opłacalny. Stare postaci z niemodnych już, wydawałoby się, dobranocek z krajów należących do byłego bloku wschodniego są rozpoznawalne na całym świecie. Zabawki i akcesoria eksportuje się nawet do Azji i za ocean, do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Oferta handlowa jest bogata. Są zabawki i kukiełki robione ręcznie. Wyglądają jak za dawnych lat. Jednocześnie nie brakuje nowoczesnych pomysłów - na kubki i koszulki z nadrukiem, pościel, akcesoria biurowe, dmuchane pontony i gry komputerowe. Wszystko produkowane jest na miejscu, dzięki czemu nie ma niebezpieczeństwa, że dalekowschodnia fabryka zniekształci wizerunek bohatera. Na miejscu, w całym kraju, swoich bajkowych przyjaciół promuje Vecernicek. To chłopiec, który nosi na głowie złożoną z gazety czapkę i pojawia się wszędzie tam, gdzie mowa o kultowych dobranockach. Jest też gospodarzem strony internetowej czeskiej telewizji, gdzie temat zajmuje znaczące miejsce. Online można obejrzeć kilka odcinków bajek i zapoznać się z planem imprez, festynów i kinowych projekcji.

Cudze chwalimy…

- Polacy marnują potencjał. Mamy przecież tyle wspaniałych bajek i postaci, które wyszły spod ołówka polskich rysowników. Dorośli podchodzą do tematu emocjonalnie. Nie mogą się nimi nacieszyć. To dobry znak. Dlatego zdecydowaliśmy się otworzyć sklep - mówi Grzegorz Krasnodębski.

Niestety, bywa, że spadkobiercy twórców kłócą się o prawa autorskie. W ostatnich latach głośna sprawa Bolka i Lolka zakończyła się w sądzie. Spór toczył się również pomiędzy rodzinami pisarza i ilustratora, którzy byli „ojcami” Misia Uszatka. Ostatecznie strony porozumiały się i postanowiły dzielić ewentualne zyski. Przy takim rozwiązaniu wzrosły koszty opłat licencyjnych i tym samym cena pluszowych Uszatków.

Inny problem dotyczy marnowania wizerunku postaci z dobranocek. Pasjonaci tematu wymieniają na przykład książki o Bolku i Lolku jednego z wydawnictw, w których teksty sprawiały wrażenie pisanych na kolanie. W oczy kłuła brzydka szata graficzna i niedokładności w odwzorowaniu obu bohaterów.

- Niedawno z nową dostawą trafiły do nas zdeformowane lalki Bolka i Lolka. Natychmiast odesłałam je producentowi. Nie można pozwolić na to, aby na ten rynek trafiały maszkary. Zabawki i gadżety z wizerunkami postaci bajkowych powinny łudząco przypominać swoje pierwowzory - tłumaczy Tamara Kurowska, współwłaścicielka warszawskiego sklepu.

Nie tylko Chopin

Kuma-chan - tak nazywają Misia Uszatka w Japonii. Oglądają go dzieci i dorośli. Bohater z oklapniętym uszkiem udowodnił, że polska bajka może zrobić zawrotną karierę, nawet w najbardziej odległych zakątkach świata.

- Kiedyś przed wystawą młode turystki z Japonii zaczęły piszczeć. Tak entuzjastycznie zareagowały na Misia Uszatka. Każda kupiła niedźwiadka - mówi Grzegorz Krasodębski. - Innym razem zawitał do nas dziennikarz z Finlandii i opowiadał, że w jego kraju, co kilka lat, kiedy dorasta kolejne pokolenie dzieci, w telewizji regularnie emitują tę bajkę.

Wiele wskazuje na to, że przed Gąską Balbinką, Koziołkiem Matołkiem, Reksiem, Kotem Filemonem, a nawet najstarszymi bohaterami polskiej dobranocki - Jackiem i Agatką - świat stoi otworem.

- Producenci są ostrożni, ale staramy się przekonać ich do współpracy. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, już niedługo w sklepach pojawi się Kot Filemon. Jestem przekonana, że furorę zrobiliby też bohaterowie książki Stanisława Pagaczewskiego i filmu „Przygody Baltazara Gąbki”. Już wyobrażam sobie lalkę kucharza Bartłomieja, która będzie mówić swoje „Mamma mia!” - marzy Tamara Kurowska.

Jak z bajki

Pewnego dnia elegancka starsza pani zauważyła w witrynie warszawskiego sklepu pluszowego Reksia. Weszła do środka i opowiedziała niezwykłą historię. Była kiedyś narzeczoną Lechosława Marszałka, reżysera i scenarzysty, który stworzył postać zabawnego psiaka. Lechosław Marszałek podarował jej swój album z rysunkami i tekstami, które powstały jeszcze w czasie wojny. Jedna kartka była wyrwana, bo podczas łapanki musiał ukryć przed niemieckimi żołnierzami szkic aresztowania. Na kolejnych stronach uwagę przykuwała ilustracja z 1944 roku. To był pan na rowerze, za którym biegnie biały piesek w czarne łatki. Wyglądał tak samo jak pies Reksio z filmu, w którym 23 lata później zakochała się cała Polska.

- Zainteresował mnie ten album, pomyślałam, że mogłabym porobić zdjęcia i wysłać je do Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. Niestety, starsza pani już do nas nie wróciła - mówi Tamara Kurowska.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski