W sobotę o godzinie 11 w auli bydgoskiego aresztu śledczego młodzi prawnicy zmagali się z 250 pytaniami. Nowa forma egzaminu ma ułatwić dostęp do aplikacji prawniczych.
<!** Image 2 align=left alt="Image 12376" >Egzamin na aplikacje prawnicze - adwokacką, radcowską i notarialną - rozpoczął się w całej Polsce o tej samej godzinie. By go zdać, trzeba było odpowiedzieć na co najmniej 190 pytań. Zdaniem zdających, ta forma jest bardziej czytelna i obiektywna od konkursów przeprowadzanych w latach ubiegłych.
Nowelizacja ustawy o adwokaturze spowodowała, że w tym roku zrezygnowano z pracy pisemnej oraz najbardziej kontrowersyjnego egzaminu ustnego. Wyeliminowało to pytania z wiedzy ogólnej, które, zdaniem adeptów prawa, miały niewiele wspólnego z wiedzą prawniczą i stwarzały pole do nadużyć.
W tym roku egzaminy po raz ostatni przeprowadzane były przez organy samorządu zawodowego. Za rok konkurs mają przeprowadzać komisje powołane przez ministra sprawiedliwości.
- Pytania egzaminacyjne były na dość wysokim poziomie. Jeśli jednak ktoś był dobrze przygotowany, nie sprawiały większych problemów. Zdobycie wymaganej liczby punktów automatycznie gwarantuje dostanie się na listę aplikantów. Zaskakuje natomiast liczba zdających. Było ich tylko 15, mimo że to właśnie młodzi absolwenci prawa domagali się zmiany ustawy. Ta forma to łatwiejszy i bardziej obiektywny dostęp do aplikacji. Moim zdaniem, decyzja o nowelizacji ustawy miała podłoże polityczne, a trudne pytania zawarte w teście i tak niwelują szansę części zdających. Denerwuje też fakt, że przyszli adwokaci musieli odpowiedzieć na 250 pytań, a zdający egzamin na aplikację sędziowską tylko na 60. Uważam, że te kryteria są dla nas krzywdzące - powiedziała nam Justyna Pastrwa, zdająca po raz pierwszy egzamin na aplikację adwokacką.