https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowa głowa

Mariusz Załuski
Nie, otóż wcale nie Mariusz Pudzianowski kicający wdzięcznie w „Tańcu z gwiazdami”. Ani nawet nie pani Szapołowska, która w „Jak Oni śpiewają” rozpaczliwie próbuje zachować twarz Wielkiej Gwiazdy. I, jak się okazuje, także nie herosi z „M jak miłość” ani nie Kubica Robert ze swoją maszynerią, w której zawsze coś nie gra. Tylko on, Lech Kaczyński, prezydent RP.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Nie, otóż wcale nie Mariusz Pudzianowski kicający wdzięcznie w „Tańcu z gwiazdami”. Ani nawet nie pani Szapołowska, która w „Jak Oni śpiewają” rozpaczliwie próbuje zachować twarz Wielkiej Gwiazdy. I, jak się okazuje, także nie herosi z „M jak miłość” ani nie Kubica Robert ze swoją maszynerią, w której zawsze coś nie gra. Tylko on, Lech Kaczyński, prezydent RP. To jego orędzie okazało się hitem tygodnia: osiem milionów widzów, nie licząc tych, którzy potem oglądali je pasjami na „You Tube”. No ale też było to orędzie lansujące nowe trendy. W skali światowej.

Nasi politycy nauczyli się już igrać z mediami - dzięki latom błędów i wagonom partyjnych pieniędzy, wydanych na szkolenia u modnych magików od wizerunku. Wiedzą, jaki krawat dobrze wygląda na ekranie i jak trzymać łapki, żeby wyglądać na inteligenta w co najmniej drugim pokoleniu. Ba, niektórzy nauczyli się już zgrabnie wykorzystywać chwyty z pogranicza kultury pop i „pijaru”. Ale na razie nie majstrowano przy orędziach.

<!** reklama>Nie wchodźmy w meritum, czyli w powody samobójczej misji PiS, które postanowiło nas ocalić od unijnych pułapek - choć rzeczywiście tęgie głowy, nawet te, które trudno posądzić o płaszczenie się na europejskich salonach, jakoś tych pułapek nie widzą. W orędziu wyjaśniono tę kwestię też po łebkach, ale w końcu ten słowno-muzyczny klip nie miał nas zasypywać informacjami, lecz emocjami. Były więc filmiki z obrad możnych tego świata, „Polskie drogi”, prztyczki zagrożenia, sielskości i obrzydzenia (bo wiadomo, że dla gromad telewidzów dwaj faceci na ślubnym kobiercu obrzydliwi są).

Cóż, rzeczywiście nic nie precyzuje, jak orędzie głowy państwa ma wyglądać. Być może nawet jego formuła musi ewoluować jak wszystko w telewizji. Badania pokazują zresztą, że widownia wcale nie padła nieprzytomna ze zniesmaczenia, ale przeciwnie, spora grupa odbiorców była zadowolona. O ile przyjmiemy za prawdziwą tezę, że zwykle nie oceniamy takiego zjawiska medialnego specjalnie obiektywnie, ale, chcąc nie chcąc, filtrujemy je przez nasze sympatie polityczne. I jakoś tak wychodzi na końcu, że jak kochankom Platformy się nie podoba, to miłośnikom braci K. wręcz przeciwnie.

Sondaże pokazują, że styl orędzia podobał się zdecydowanie większej liczbie widzów, niż PiS czy prezydent mają poparcia. Ale mi się nie podobał. Bo orędzie prezydenta to nie wyborcze hocki-klocki. To tak specyficzna forma komunikacji głowy państwa z ludem, że nie ma w niej miejsca na popisy i eksperymenty. Narodowe barwy z tyłu i poważna, nawet lekko napuszona tonacja, kiedy prezydent mojego kraju mówi ważne rzeczy. I tyle. Są takie momenty w telewizji, kiedy naprawdę forma może być nudna. No bo co dalej? Prezydent się przebierze za świętego Mikołaja? Albo zafunduje nam wstawki fabularne? Bo jakby tych gejów zagrali gwiazdorzy z serialu, to oglądalność jeszcze by skoczyła.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski