Hubert Hurkacz wyprzedzi Stefanosa Tsitsipasa
Przed spotkaniami ćwierćfinałowymi wiadomo było, że nasz tenisista stoi przed ogromną szansą na życiowe osiągnięcie. W dotychczasowej karierze urodzony w 1997 roku tenisista nigdy nie był notowany w światowym rankingu wyżej niż na dziewiątej pozycji. Wydarzenia w Melbourne sprawiły, że pojawiła się możliwość na poprawienie tego rezultatu.
Szansę Polakowi stworzył Grek Stefanos Tsitsipas, który przed rokiem dotarł do finału Australian Open, tym razem zaś odpadł już w czwartej rundzie. Tak szybkie pożegnanie z turniejem sprawiło, że wspomniany zawodnik stracił mnóstwo punktów i osunie się na dziesiątą pozycję, a więc będzie plasował się za Hurkaczem. Fakt ten stwarzał możliwość, nie gwarantował jednak jeszcze skoku w rankingu.
Hubert Hurkacz może awansować na siódme miejsce
Aby zapewnić sobie co najmniej ósme miejsce w notowaniu klasyfikacji, które zostanie ogłoszone w najbliższy poniedziałek, nasz tenisista nie musiał... wychodzić na kort. Pomóc mógł mu bowiem lider rankingu - Djoković, który we wtorkowym ćwierćfinale mierzył się z Fritzem, a więc jedynym tenisistą, który mógł jeszcze wyprzedzić Huberta. Ewentualne zwycięstwo Serba dawało naszemu tenisiście pewność, że za kilka dni stanie się, w najgorszym przypadku, ósmym tenisistą świata.
Broniący tytułu w Melbourne Djoković nie zawiódł, awansował do półfinału, co oznacza, że Hurkacz awansuje na najwyższe miejsce w światowym rankingu w karierze. Polak może jeszcze poprawić lokatę - jeśli w środę pokona Daniiła Miedwiediewa, wskoczy na siódmą pozycję, wyprzedzając w klasyfikacji Duńczyka Holgera Rune, który w Melbourne odpadł już w drugiej rundzie.
Ćwierćfinałowa potyczka z udziałem Polaka zostanie rozegrana w środę. Początek nie wcześniej niż o 3.30 czasu polskiego.
