Burzę na Kapuściskach wywołał artykuł w „Expressie” o problemach z mieszkańcami bloków socjalnych na tym osiedlu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 46284" sub="Jedyny blok socjalny w Bydgoszczy, który prezentuje się okazale, to ten przy ulicy Stolarskiej">Najgłośniej protestują ci, którzy wykupili w nich lokale i uczciwie je opłacają.
- To znieczulica władz i ADM, która zarządza „hotelami” na osiedlu – twierdzi jeden z pechowych mieszkańców. - Wcześniej robił to Zachem, wtedy też nie było tu luksusów – wspólne kuchnie, łazienki, ubikacje. ADM sprowadził nam lokatorów mających problemy z alkoholem, czasem kryminalistów. Teraz jest tak, że w pokoju mieszka jedna osoba, ale towarzyszą mu liczni kompani od flaszki. Brudzą, niszczą, kradną jedzenie, czasem wprost z kuchenki. W administracji słyszymy tylko – remontów nie będzie, bo 80 procent z was nie płaci czynszu, a o toalety i kuchnie mieszkańcy powinni dbać sami.
Młodzież zniszczyła
O tym, że na osiedlu stało się mniej bezpiecznie, przekonana jest Maria Fundament, przewodnicząca Rady Osiedla Kapuściska. - Choćby w minioną sobotę, młodzież rozbiła nową wiatę przystankową i zniszczyła anteny ludziom mieszkającym na parterze – mówi przewodnicząca. Nie narzeka jednak. - Urząd zdecydował, że będzie tu lokować, między innymi, ofiary pożarów. Trzeba to zaakceptować i pokochać dzielnicę taką, jaka jest – uważa.
<!** reklama left>Na Kapuściskach znajduje sie już, w bliskiej odległości od siebie, pięć budynków wykorzystywanych na mieszkania socjalne – przy ulicach Stolarskiej (jedyny odremontowany), Techników, Łukasiewicza (dwa) i Kapuściska. – Podobnie ciężką sytuację mamy na ulicy Przemysłowej, trafili tu najbiedniejsi bydgoszczanie – uważa Jan Bauer, przewodniczący Rady Osiedla Bydgoszcz Wschód-Siernieczek-Brdyujście. - Teraz jest trochę spokojniej, ale 3-4 lata temu było tu bardzo niebezpiecznie. Teraz chuligaństwa jest mniej, może to dlatego, że ta młodzież dorosła? - zastanawia się przewodniczący. Dodaje jednak, że mieszkańcy „socjalu” nie interesują się sprawami osiedla i żyją swoim życiem.
Przystanek w życiu
- Trzeba zadbać o to, żeby ich reintegrować zawodowo, skierować do nich pomoc społeczną i psychologiczną. „Socjal” nie ma być przecież miejscem docelowym, a tylko pewnym przystankiem w ich życiu. Nikt na Kapuściskach nie mówi o wyrzucaniu stąd ludzi. Jednak lokowanie tu kolejnych takich budynków na pewno ograniczy możliwość niesienia im pomocy – uważa radna Anna Mackiewicz. - Dlatego uważam, że złym pomysłem jest tworzenie kolejnych mieszkań tego typu, korzystając z internatu szkół chemicznych.
Radna wskazuje jeszcze jeden wątek sprawy - kłopotliwe sąsiedztwo spowodowało znaczny spadek cen mieszkań w tych budynkach i w ich pobliżu. Nie cieszy to zapewne tych, którzy całe życie oszczędzali, żeby móc je wykupić na własność.