Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

(Nie)zapomniana Victoria

Marcin Karpiński
Jeszcze kilka lat temu drużyna z Koronowa rywalizowała w II lidze, budżet klubu sięgał około miliona złotych, a na trybunach zasiadało tysiąc widzów.

Jeszcze kilka lat temu drużyna z Koronowa rywalizowała w II lidze, budżet klubu sięgał około miliona złotych, a na trybunach zasiadało tysiąc widzów.

<!** Image 3 align=none alt="Image 193631" sub="Jakub Kujawka grał w Victorii prawie przez 15 lat i strzelił ponad 140 goli! [Fot.: Dariusz Bloch]">W ostatnim czasie Victoria dokonała seniorskiego żywota na boiskach trzeciej ligi, po czym została zdegradowana do czwartej, żeby się z niej wycofać i zgłosić zespół do nowego sezonu do A klasy. - Od kilku lat już jestem z dala od tego i trudno mi oceniać działania obecnych władz klubu. Ale trzeba już postawić na własnych wychowanków i na tej bazie budować nową ekipę - mówi były prezes Zbigniew Płaczkowski.

Za jego kadencji w Koronowie przeżywano najpiękniejsze lata w historii. Kiedy w 2000 r. obejmował funkcję prezesa, drużyna była po rundzie jesiennej z ośmioma punktami na przedostatnim miejscu w V lidze. Wiosną udało się jej utrzymać, a po roku awansować.<!** reklama>

- Mam jeszcze wycinki z gazet z tamtego okresu. To były piękne czasy. Drużyna zaczęła wygrywać. Na trybuny udało nam się ściągnąć bardzo dużo ludzi - przypomina Janusz Musiał, wtenczas piłkarz, trener, później wiceprezes i dyrektor sportowy.

<!** Image 4 align=none alt="Image 193631" sub="Prezes Zbigniew Płaczkowski był współtwórcą wielu sukcesów klubu. [Fot.: Dariusz Bloch]">W IV lidze zespół z podbydgoskiej miejscowości występował przez pięć sezonów. W 2006 zdobył mistrzostwo i wszedł na kolejny szczebel rozgrywek. Po dwóch latach nadarzyła się kolejna promocja, dzięki reorganizacji rozgrywek. Jednak przygoda w nowej drugiej lidze trwała tylko rok. Pomimo miejsca spadkowego, koronowianie mogli jeszcze utrzymać się z powodu kłopotów rywali, lecz ostatecznie zrezygnowali z ubiegania się o zwolnione miejsce.

Druga liga odbiła się czkawką

- W przypadku takiego klubu, jak nasz, reforma z podziałem na ekstraklasę, pierwszą i drugą ligę wyrządziła wielką krzywdę - uważa Zbigniew Płaczkowski. - Zresztą zrujnowała nie tylko nas. Awanse odbijają się czkawką wielu klubom. Koszty wyjazdów wraz z noclegami plus opłaty na rzecz PZPN są olbrzymie. Poza tym, zawodnicy na poziomie drugiej ligi mają niebotyczne żądania. To wszystko prowadzi kluby do upadku. W małych miejscowościach trzeba realnie oceniać, jakie jest zapotrzebowanie społeczeństwa na futbol. Nie ma sensu wydawać kilkaset tysięcy złotych na trzecią ligę, na którą przychodzi góra trzystu kibiców.

<!** Image 5 align=none alt="Image 193631" sub="Do Koronowa przyjeżdżał też mistrz Polski - Zagłębie Lubin. [Fot.: Dariusz Bloch]">W Koronowie fundusze na trzecią ligę były wystarczające, na drugą okazały się za małe. Ale tych kilku lat nikt nie wymaże gumką. - Byliśmy dumni, kiedy na stadion przychodziło ponad tysiąc widzów - wspomina były szef klubu.

Pamiętne mecze

Rekord został pobity w 2007 r. Po wyeliminowaniu Nielby i KSZO, w obecności ok. 1,3 tys. widzów, w 1/16 finału Pucharu Polski na szczeblu krajowym, Victoria gościła mistrza Polski Zagłębie Lubin. Ponad tysiąc fanów przyszło później na mecz z Zawiszą, blisko 700 oglądało potyczkę w lidze z Pogonią Szczecin.

Z czasem zaczęło jednak sympatyków ubywać. Okazało się, że bardziej cieszyły ich wysokie wygrane z drużynami wiejskimi w niższych klasach, aniżeli zacięte, acz z mniejszą ilością zdobytych bramek, mecze z zespołami bardziej znanymi. Nie pomogły starania organizatorów, którzy zachęcali do przyjścia na obiekt, obniżali ceny biletów, a wśród ich posiadaczy losowali atrakcyjne nagrody.

Do Koronowa trafiali najbardziej wyróżniający się gracze z okręgu. - A tacy jak Tomasz Szuflita - mówi Płaczkowski - pokazali na czym polega profesjonalne podejście do piłki. Inni mogli się u nas wypromować. Na przykład obrońca Maciej Dąbrowski wyjechał na młodzieżowe mistrzostwa świata.

Rodzinna atmosfera

Wielki entuzjazm i rodzinna atmosfera zapanowała już wtedy, gdy drużyna Janusza Musiała walczyła w IV lidze. Największe zaś sukcesy Victoria odnosiła za czasów Dariusza Porbesa (potem drużynę przejął Maciej Karabasz). Dwukrotnie triumfowała w finale PP na szczeblu okręgu.

- Płaciliśmy nie dużo, ale na czas, a premie piłkarze otrzymywali zaraz po meczu. Nikomu nie utrudnialiśmy odejścia. Dbaliśmy też o szkoleniowców. Przy wsparciu finansowym klubu mogli podnosić swoje kwalifikacje - dodaje były prezes.

W najlepszym okresie klub mógł liczyć na dotację z gminy w kwocie 300 tysięcy złotych i taką samą kwotę od sponsora, firmy „Projprzem”.

Ponadto wyremontowano cały obiekt, murawę, siedziska, budynek klubowy oraz postawiono nową bramę wjazdową (poprzednia trzymała się na urwanych zawiasach).

W tłustych latach wielką pomocą służył również wiceprezes Piotr Szczepaniak. - Fajnie jest po latach usłyszeć od zawodników, że czas spędzony w Koronowie uważają za najlepszy w karierze - opowiada. - Myślę, że w naszych działaniach było dużo pasji. Trzeba było również dobrze podzielić obowiązki. Każdy wiedział czym się zajmuje. Piłkarzom z kolei nigdy nie obiecywaliśmy gruszek na wierzbie. Zawsze wszystko było konkretnie ustalone, żeby nie było żadnych niejasności. Kiedy ruszały rozgrywki, staraliśmy się, żeby w budżecie były już dla nich pieniądze za zdobyte punkty. Dziś mogę powiedzieć, że promocja poprzez piłkę nożną dała miastu dużą reklamę. W Polsce w wielu miejscach to miasto kojarzy się właśnie z Victorią...

- W latach 90. większość graczy pochodziła z Koronowa, lecz później proporcje zaczęły się zmieniać - przypomina z kolei Zenon Rydelski, członek zarządu i od 18 lat spiker na spotkaniach Victorii. - Czasem grało trzech miejscowych, a później już tylko sam Jakub Kujawka. Złośliwi mówili, że macie tu samą Bydgoszcz, co akurat dużo od prawdy nie odbiegało. Mieliśmy jednak dużo satysfakcji, gdy piłkarze wybiegali na boiska trzeciej, a potem drugiej ligi.

- Szkoda, że to wszystko upada - dodaje. - Projprzem spotkał kryzys, a po odejściu pana Płaczkowskiego trudno było wybrać nowy zarząd. Zgodziłem się nawet zostać dziewiątym członkiem, żeby tylko skompletować gremium zgodnie ze statutem. Od niedawna po raz pierwszy w zarządzie są dwie kobiety. A jeśli chodzi o sport, postawiliśmy na dzieci i młodzież. Uznaliśmy, że nic na siłę. Może za kilka lat wrócimy do IV ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!