Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy - Polska, to byłby finał! [KOMENTARZ]

Marcin Karpiński
W Gdańsku strefa kibica była usytuowana na plaży. Kibice mogli oglądać mecze przy zachodzie słońca.
W Gdańsku strefa kibica była usytuowana na plaży. Kibice mogli oglądać mecze przy zachodzie słońca.
Kurtyna w dół. Najlepsi aktorzy zeszli z boiska. Burzę braw już dostali gdzieś na rynkach i ulicach po powrocie do swoich krajów. Ale... czy na pewno najlepsi? Skoro weszli do finału, to nie ma co dyskutować. A tak z przekroju całego turnieju... No właśnie.
Marcin Karpiński
Marcin Karpiński
Filip Kowalkowski

Pan Leszek, zaprzyjaźniony ochroniarz z pobliskiego sklepu, kręci głową. - Nie pasowali mi ci finaliści. Jestem wściekły. Powinni grać inni - zagadnął. Czyli kto? Jakie zespoły?

Francja - pomyślałem - zakwalifikowała się do decydującej batalii po pięciu wygranych i jednym remisie. Do finału nie weszła przypadkiem. Portugalia tymczasem po pięciu... remisach i jednym zwycięstwie (mówimy o regulaminowym czasie gry), ledwie z trzeciego miejsca po fazie grupowej. I tu z panem Leszkiem się zgodzę. Miała mnóstwo szczęścia. Portugalia jest największym, co oczywiste, wygranym minionego Euro, ale też z tego powodu, iż wyjątkowo szczęśliwie wykorzystała regulamin turnieju.

Kto zasłużył na grę w finale? Pewnie takich dyskusji wśród kibiców jest dziś bez liku. Pewnie wielu widziałoby w grze o złoto Islandię i Walię, a może Węgry, czyli zespoły z drugiego europejskiego szeregu, w myśl stwierdzenia, że lubimy kibicować słabszym. Ale Islandia w meczu z Francją, mówiąc slangiem piłkarskim, nie zrobiła sztycha. Węgrzy dostali w 1/8 łomot od Belgów. Walia w półfinale już nie miała pomysłu na Portugalczyków. Zatem...

- W finale powinni grać Niemcy - Polska! - wypalił pan Leszek.

Nie miałbym nic przeciwko. O Niemcach nie ma co dłużej rozprawiać, chociaż z Francją rozegrali dobre spotkanie. A Polacy... Jeszcze długo będziemy analizować, co by było gdyby... zagrali w półfinale z Walią. Taka szansa może się szybko nie powtórzyć. I niechby nawet w tym finale byli cieniem dla Francuzów, ale to byłby iście historyczny wynik! Wyobrażacie sobie... Nasi na Stade de France? W finale?!

- Aha, i jeszcze nie lubię Ronaldo - dodał sympatyczny pan ochroniarz. - Nikt tak nie pajacuje na boisku!

Fakt, CR7 mający obsesję doskonałości, przeszedł we Francji samego siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!