Słowa obrońcy londyńskiej Chelsea (który podczas niedawnego finału Ligi Mistrzów złamał nos i oczodół Kevinowi de Bruyne) brzmią złowieszczo. Można jednak go zrozumieć, bo już po losowaniu grup wiadomo był, że właśnie ta z literką „F” zasługuje na miano „grupy śmierci”. Dwaj ostatni mistrzowie świata (Niemcy z 2014 i Francja z 2018 roku), a do tego aktualny (wciąż) mistrz Europy Portugalia. Skazywani na pożarcie Węgrzy też z pewnością nie położą się przed nikim na boisku, choć powtórzyć osiągnięcia z Euro 2016 (wyszli z grupy z pierwszego miejsca) raczej im się nie uda.
Francja - Niemcy: Ten sam poziom co Lewandowski i Ronaldo
Faworytem są „Trójkolorowi”, których formacja ataku może przyprawić o ból głowy najlepszych obrońców na świecie: Kylian Mbappe, Antoine Griezmann, a w dodatku przywrócony do francuskiej kadry po ponad pięciu latach banicji Karim Benzema (wyleciał z niej w wyniku afery obyczajowej). Właśnie tego ostatniego najbardziej obawiają się rywale.
- Wolałbym, żeby nie został powołany. Dla mnie to jeden z trzech najlepszych snajperów na świecie i stoi obok takich nazwisk jak Robert Lewandowski czy Cristiano Ronaldo - nie ukrywa Timo Werner.
- Benzema to piłkarz podobny do Roberto Firmino z Liverpoolu. Rozdziela podania, a potem pojawia się w polu karnym i zawsze stwarza niebezpieczeństwo dzięki swojej grze głową czy umiejętnościom technicznym - dodaje napastnik Chelsea. Werner i jego koledzy mogli jeszcze mieć nadzieję, że snajpera Realu Madryt wykluczy z gry kontuzja, jakiej doznał podczas niedawnego meczu towarzyskiego z Bułgarią.
Od soboty Benzema wznowił już jednak treningi, podobnie jak również uskarżający się ostatnio na zdrowie Griezmann i wygląda na to, że we wtorek obaj będą do dyspozycji Didiera Deschampsa.
A w razie czego są jeszcze w odwodzie choćby Ousmane Dembele, czy Olivier Giroud i Wissam Ben Yedder. Ruedigera i resztę niemieckiej defensywy czeka we wtorek w Monachium naprawdę trudne zadanie.
Szkocja - Czechy. Bramka turnieju
W rozegranym w poniedziałek drugim meczu autsajderów (takie były komentarze po losowaniu) grupy D Szkocja sprawiła swoim kibicom niemiłą niespodziankę, przegrywając w Glasgow 0:2 z Czechami. Nasi południowi sąsiedzi rozegrali to spotkanie, jak profesorowie. Spokojnie przeczekali napór gospodarzy, by w końcówce pierwszej połowy zadać im pierwszy cios. Z prawej strony dośrodkował w pole karne Vladimir Coufal, a celnie głową (mimo asysty dwóch szkockich obrońców) uderzył Patrik Schick.
Ten sam zawodnik dobił rywali siedem minut po przerwie. Napastnik Bayeru Leverkusen dostrzegł mocno wysuniętego Davida Marshalla i popisał się fantastycznym lobem, niemal z połowy boiska.
Czesi zostali po pierwszej kolejce liderem grupy D (druga jest Anglia, która pokonała 1:0 Chorwację). Można też napisać, że Schick objął (nieoficjalnie) prowadzenie w klasyfikacji na najpiękniejszą bramkę Euro 2020. I może go nie oddać aż do końca turnieju.
