Nie taka zima zła

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >W Słupsku stanęły autobusy podmiejskie, w Olsztynie - miejskie, między Warszawą a Gdańskiem koleje państwowe nie mogły się specjalnie popisać, bo w wielu miejscach popękały szyny. Wszystko z mrozu. Unieruchomionych samochodów osobowych, zamarzniętych akumulatorów i niemej ciszy rozruszników nikt nie liczy, choć zauważyć warto, że tęgie mrozy o tyle są demokratyczne, że na lawetach i na holu widuje się równie często superdrogie limuzyny, w których zamarzła elektronika, i mniej luksusowe wozy typu 126p, w których wprawdzie elektronika nigdy nie zamarza, ale cała reszta to i owszem.

<!** reklama>Nie pamiętam, która to już w tym dziesięcioleciu „zima stulecia”. Zaledwie trzy lata temu tak skuło, że temperatury dochodziły do minus 30 stopni i utrzymywały się wiele dni. To, co mamy dzisiaj, to zaledwie „zimka” - śniegu tyle, co kot napłakał, kilka dni mrozów, które jeszcze 20 lat temu nikogo specjalnie by nie zdziwiły i zapowiedzi, że już w tym tygodniu przyjdzie ocieplenie. Tym bardziej śmieszy mnie to biegnące z wielu stron narzekanie na atmosferyczny kataklizm i lamenty z powodu zimowego paraliżu kraju. Świetnie w tym widać nasze narodowe nieszczęście, czyli szukanie winy wszędzie, byle nie u siebie. Bo jeśli po kilku dniach mrozów gdzieś tam stają autobusy, to nie o żadnej klimatycznej aberracji to świadczy, ale o tym, że kilku gości, którzy za stan techniczny tych autobusów odpowiadają, pokpiło sprawę. Jeżeli na potęgę pękają rury, to raczej z powodu kiepskiej jakości i byle jakiego montażu niż zimy. Byle do wiosny.