<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Od odpadnięcia Konrada Czerniaka - mimo rekordów Polski - na 50 m motylkiem oraz wyeliminowania (19. czas) Otylii Jędrzejczak na 100 m tym samym stylem, zaczęły się dla Polaków pływackie MŚ w Szanghaju. Ale tak po prawdzie wszystko, co dla nas najważniejsze - program pt. „Szansa na sukces” - zaczyna się dziś. Na 200 m delfinem startuje obrońca tytułu wicemistrza świata, jedyny polski medalista sprzed dwóch lat z Rzymu - Paweł Korzeniowski.
To natomiast, co najważniejsze dla całej dyscypliny, zdarzyło się przed rozpoczęciem tych mistrzostw. Światowa Federacja Pływania (FINA) zdecydowała o powrocie do slipek. Do normalnej rywalizacji, której wyniki zależą od sportowców, a nie od ich strojów, sztucznie zwiększających szybkość. Koniec z kosmicznymi kostiumami nieprzepuszczającymi choćby kropli wody. Szkoda, że tak późno.
Przypomnijmy cuda z epoki syntetycznych wdzianek: 43 rekordy świata na jednych tylko mistrzostwach globu w Rzymie, a np. w samym tylko roku 2009 aż 147. Czy to był jeszcze sport? Czy doping? Nie farmakologiczny, ale technologiczny. Dziś, po przywróceniu normalności, sami pływacy mówią, że np. obecne rekordy w sprintach zostaną pobite może za... dziesięć lat.
Wydaje się, że coś trzeba z tym zrobić. FINA ma dwie drogi.
<!** reklama>Może udawać, że nic się nie stało - że epoki „cudów” w ogóle nie było. Tak, jak Światowa Federacja Lekkiej Atletyki
W ubiegły piątek na Diamentowej Lidze w Monaco zwyciężczyni na 400 metrów - biegaczka z Botswany Amantle Montsho - osiągnęła czas 49,71; jedyny poniżej 50 sekund. Złoto igrzysk w Pekinie 2008 zdobyła Brytyjka Ohurogou wynikiem 49,62. Tymczasem wciąż obowiązujący rekord świata Marity Koch (Made in DDR) wynosi 47,60. Od 26 lat. W piątek w Monaco najlepsza dyskobolka - Nadine Mueller - osiągnęła 65,90 m. Do 3. miejsca wystarczyło 62,07. I tu warto przypomnieć aktualny rekord świata - 76,80! Należy do niejakiej Gabriele Reinsch (oczywiście Made in DDR) i pochodzi z roku 1988. Cóż, takie były czasy - uważają pewnie działacze IAAF. I nic z tym nie robią.
Pływacka federacja może jednak pójść drogą światowych władz podnoszenia ciężarów. Te w 1993 r. uznały, że dla dobra dyscypliny trzeba coś zrobić z rekordami ustanawianymi w epoce niepohamowanego „koksu”. Pod pretekstem zmian kategorii wagowych, IWF zaczęła pisać nową historię najlepszych światowych wyników.
Mistrz z 2009 r. na 400 kraulem Paul Biedermann ustanowił w Rzymie rekord świata 3.40.07. Teraz był trzeci z rezultatem 3.44.14. Za jakiś czas, ktoś mniej zorientowany spojrzy na te wyniki i nic z tego nie zrozumie: - Co u licha, Niemca złapał kurcz? Oduczył się pływać?
A wyjaśnienie tymczasem proste: facet został w samych slipkach.