<!** Image 1 align=left alt="Robert Foks" >Trwa polsko-białoruska wojna dyplomatyczna. Z Mińska wydalani są kolejni dyplomaci, Warszawa odpowiada tym samym.
Na Białorusi mieszka około czterystu tysięcy naszych rodaków. Związek Polaków liczy około 20 tysięcy aktywnych członków. To największa niezależna organizacja w tym kraju, która mogłaby pobudzić zmiany. Wcześniej związek był kontrolowany przez białoruskie władze. Nowe kierownictwo organizacji nie spodobało się reżimowi, bo nie pozwoliło sobą kierować - dodaje. Z impasu nie widać wyjścia. Możliwe jest nawet całkowite rozwiązanie Związku Polaków na Białorusi. - Prezydent Łukaszenka nie pozwoli działać tak dużej niezależnej strukturze. Poza tym, jego działania cieszą się popularnością. Prezydent ma w białoruskim społeczeństwie około 50 procentowe poparcie. Wszystko w tym kraju jest podporządkowane zachowaniu istniejącego układu władzy.
Znalezienie wroga, przeciw któremu można skierować negatywne emocje obywateli, bardzo w tym pomaga. Do tego Polska jest blisko, nie jest abstrakcyjną Ameryką zza oceanu - wyjaśnia Robert Foks. Jak dodaje, na Białorusi nie ma co liczyć na pokojowy przewrót, wzorem „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie. Białoruskie społeczeństwo jest bierne. - Większości ludzi odpowiada stabilizacja, jaka panuje w kraju Łukaszenki, nawet jeśli jest to stabilizacja na bardzo niskim poziomie.
_______________________________________________________________
Robert Foks jest członkiem białoruskiego przedstawicielstwa bydgoskiej Fundacji Europejskiej „Dialog”.