Uczestnicy światowych eliminacji mieli zostać wyłonieni w sportowy sposób podczas sobotniego finału Złotego Kasku w Pile. Problem w tym, że impreza nie doszła do skutku. Dlaczego? Bo żużlowcy odmówili jazdy. Największe ich obawy wzbudzał betonowy krawężnik wystający spod bandy. Powinien on być przykryty nawierzchnią, ale nie dało się tego zrobić, bo... nawierzchni było za mało. Osobną kwestią były nierówności bandy okalającej tor. Uderzenie hakiem motocykla o element wystający „pod prąd” groziło poważnymi konsekwencjami.
- 20-centymetrowy krawężnik wystający spod bandy, to naprawdę bardzo duże zagrożenie dla pędzących z dużą szybkością żużlowców. Przy jakimkolwiek zdarzeniu mogłoby naprawdę dojść do nieszczęścia. Powtórzę, że decyzja o odwołaniu turnieju była dla nas bardzo trudna, ale nie ma nic ważniejszego niż zdrowie - mówi w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Szymon Woźniak, wychowanek Polonii, obecnie reprezentujący Stal Gorzów. - To nie jest tak, że chcemy mieć za wszelką cenę tory jak stół. Chcemy się ścigać w każdych warunkach, robić widowiska dla kibiców, ale musi być każdorazowo zachowane bezpieczeństwo.
Finał Złotego Kasku się odbędzie (na razie nie jest znany nowy termin), ale nazwiska żużlowców, którzy powalczą o miejsce w SEC i GP trzeba było już podać, dlatego GKSŻ postanowiła rozdać nominacje przy „zielonym stoliku”. W eliminacjach do Grand Prix 2020 powalczą: Szymon Woźniak, Paweł Przedpełski i Piotr Protasiewicz (oni wygrali półfinały Złotego Kasku) oraz Krzysztof Buczkowski, Bartosz Smektała (mistrz świata juniorów), Jarosław Hampel. Ten ostatni miał pecha w półfinale ZK, upadając w swoim pierwszym wyścigu i łamiąc łopatkę.
Na ciekawy manewr zdecydowano się przy rozdziale miejsc do eliminacji do indywidualnych mistrzostw Europy (ang. SEC). Nominacje przyznano na zasadzie... losowania. Szczęście uśmiechnęło się do Bartosza Smektały, Janusza Kołodzieja, Kacpra Woryny, Tobiasza Musielaka, Pawła Przedpełskiego, Dominika Kubery oraz Adriana Miedzińskiego.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
