Skoro jednak SLD upiera się, by forsować Gruszkę na swego reprezentanta w różnych gremiach, to... byłby to tylko problem SLD. Byłby, gdyby Tadeusz Zwiefka w imieniu bydgoskiego PO ni z gruszki, ni z pietruszki nie wysmażył listu do SLD. Wywiera w nim presję na miejskiego koalicjanta, by wycofał poparcie dla Gruszki jako członka Rady Społecznej Szpitala Miejskiego. Skutek mieszania się przedstawiciela PO w decyzje SLD będzie taki, że Gruszka zacznie budzić powszechną sympatię jako ofiara prześladowań władzy. Potrzebne to Platformie?
Ni z gruszki,ni z pietruszki
Nie wszyscy politycy się lubią - nawet z jednej partii, a co dopiero z różnych. Nie wyklucza to w miarę zgodnego współżycia. Zwłaszcza w sąsiedztwie. I ja z niesmakiem odbierałem negatywną kampanię Grzegorza Gruszki w wyborach samorządowych, który z ulicznych bilbordów wyzywał prezydenta Bruskiego od nieudaczników.