Spis treści
Są zarzuty w sprawie technicznego zboża z Ukrainy
Prokuratura Regionalna w Rzeszowie postawiła zarzuty trzem osobom podejrzanym o oszustwa związane z importem ukraińskiego zboża do Polski. PAP informuje, że w ramach tego śledztwa połączono już 92 postępowania z całego kraju.
Pierwszy podejrzany usłyszał zarzuty oszustwa na szkodę polskiej spółki zajmującej się handlem zbożem poprzez sprzedaż ponad 111 ton pszenicy i zatajenie faktu, że została ona wcześniej sprowadzona z Ukrainy jako zboże techniczne. Inny podejrzany usłyszał zarzuty podrabiania dokumentów dotyczących zboża zakupionego w Ukrainie, a ostatni z nich został oskarżony o oszustwa celne. Szkodę wyceniono na 150 tys. zł.
Tysiące bochenków chleba ze zboża wątpliwej jakości
Z aktu oskarżenia rzeszowskiej prokuratury wynika, że ok. 100 ton pszenicy technicznej z Ukrainy trafiło do młynów w całej Polsce. To około 10 razy więcej niż w każdym poprzednim roku dotychczas. Następnie gotowa mąka musiała trafić do piekarni, a z nich do polskich sklepów mogło powędrować nawet 300 tys. bochenków pieczywa. To oznacza, że zboże, które miało tranzytem przejść przez Polskę do innych krajów, zostało w naszym kraju.
Zboże techniczne – czy jest się czego bać?
Eksperci cytowani przez „Rzeczpospolitą” przypominają, że w przepisach prawa nie ma pojęcia zboża technicznego. Dziennik sugeruje, że to termin wymyślony przez importerów, którzy chcieli przeprowadzać przez granicę zboże niepodlegające żadnej kontroli.
Najczęściej ten rodzaj surowca przeznaczony jest do produkcji biopaliw i spalenia w elektrociepłowniach. Nietrudno jest domyślić się, że nie jest to zboże najwyższej jakości, a raczej odpad, do którego produkcji użyte mogły zostać środki uznane za szkodliwe dla człowieka. Tymczasem w Polsce najczęściej to zboże mieszane było z właściwą pszenicą przeznaczoną do przerobu na żywność.
Problemem może okazać się także transport i przechowywanie zboża tego rodzaju. Zboże konsumpcyjne podlega w tym względzie ścisłym wytycznym. Tymczasem zboże techniczne pod wpływem wilgoci i chłodu, na które było narażone w czasie, gdy przez długie tygodnie oczekiwało na granicy, mogło zostać zainfekowane mykotoksynami, a więc niebezpiecznymi dla organizmu człowieka rodzajami grzybów.
Od początku wojny w Ukrainie Polska była głównym krajem, przez które transportowane było ukraińskie zboże i kukurydza. Od tego czasu import zbóż do Polski potroił się i wzrósł z 1,1 mln ton do ponad 3 mln ton. Ukraińskie produkty były także zdecydowanie tańsze niż polskie zboże. W efekcie nasi rolnicy mieli ogromny problem ze sprzedażą i magazynowaniem rodzimego zboża.